Właśnie zapłakałam nad swoją grzywaczową głupotą
Bila załatwiłam z mycie ząbków gazikiem, tym samym sposobem, co z obcinaniem pazurków. Uwierzcie mi, nie mam żadnego kłopotu z obcinaniem, Bilu nawet uwagi na to nie zwraca, tylko wpatruje się w przysmaki, jakie zaraz dostanie. O tym sposobie pisałam już wcześniej, wymaga on po prostu konsekwencji, codziennie kota na kolana, szczypce w rękę, wysuwanie pazurków, majtanie przy nich szczypcami i smakołyk. Mój Bilu przy prawdziwym obcinaniu reaguje jak przy tym wyimaginowanym - oby tylko dostać smakołyk

Samo obcinanie ma w głębokim poważaniu. Oczywiście zawsze uważam, żeby nie obciąć za bardzo i go nie zranić.
Ale popełniam wielki błąd. Myję mu ząbki gazikiem, potem w nagrodę daję smakołyk, za to, że jest grzeczny i całe mycie diabli biorą

A przecież myję mu to, żeby czyste ząbki były, a nie żeby zaraz potem pacjentowi coś do żarcia dawać. Musze zmienić system. Serio, jak twierdzi Bilu - chyba jestem gupi grzywacz
