kot ze zlamanym kregoslupem - puenta str. 12

» Pon maja 23, 2005 17:35

Musi być dobrze

» Pon maja 23, 2005 17:40

Za Wronia

» Sob maja 28, 2005 21:44

Wrona biega, w kazdym razie chcialby i moglby gdyby nie wredni ludzie ktorzy uwiezili biedne kociatko w transporterku :lol:

Biedne kociatko jezdzi codziennie na zastrzyki, gryzie wetow - ot, nuda, nic sie nie dzieje

Wrona wrzeszczy tak glosno ze ten wrzask ( :arrow:

bo sie nudzi, bo chce siku, bo mu goraco, bo Maks zniknal mu z pola widzenia, bo siiiiiiiku, bo za cicho jest) to mi sie po nocach sni

Oczywiscie z kotem jem i spie (spie z transporterem w lozku :strach:

) i gram w karty i gary myje :lol:

Wszystko robie z kotem :lol:

Ale to nic, najwazniejsze ze moj Maly Tyran wraca do zdrowia!

» Sob maja 28, 2005 21:55

Bardzo się cieszę

» Nie maja 29, 2005 1:17

Mozesz mu dac na imie Karasu, to po japonsku wrona.

» Nie maja 29, 2005 11:39

Wrona/Karasu gada do siebie nawet jak spi :strach:

Co z tego kota wyrosnie :strach:

Wrona jest wypuszczany z karceru na kilka minut - poznaje moje duze koty. One cierpliwie znosza obwachiwanie, znudzone i malo zaciekawione nowym czlonkiem stada. Najbardziej zainteresowany jest Maly Rozum, matkuje Wronie jak umie

W naszej lecznicy jest technik-Olek, ktory doprowadza mnie do pasji, z wzajemnoscia zreszta. Ma bardzo specyficzne podejscie do pacjentow:
Kiedy pierwszy raz przyjechalysmy z Mrowka i Krecikami, swiezo po azylu Olek tak sie oburzyl ze az pioruny mu z oczu lecialy

No bo "jak tak mozna, do takiego stanu kotke doporowadzic, zaglodzic, w ranach cala!!! Pani chyba serca nie ma!!!! Co z pani za czlowiek!!!!".
Odslona druga z panem Olkiem - wyniki badan moczu mojego Maksa "tragedia, bardzo zle, no dramat po prostu".
Trzeci przypadek - po zrobieniu zdjecia rtg Wronie powiedzial "pani, z tego kota to juz nic nie bedzie".
Nie omieszkam mu powiedziec jak bardzo sie mylil

» Nie maja 29, 2005 13:58

Tak wygladaja razem: Wrona i Gruby Czeslaw

Czarno to widze :lol:

http://upload.miau.pl/1/16064.jpg
http://upload.miau.pl/1/16065.jpg

» Nie maja 29, 2005 22:01

Glupia, cieszylam sie ze wszystko ok

Chyba Los skusilam ta swoja radoscia... Maly siedzial w swoim transporterku kiedy uslyszalam jego rozpaczliwy krzyk. Znow jestesmy w punkcie wyjscia. Mam wrazenie ze nawet jest gorzej bo tylne lapki nie bardzo chca sie ruszac. Znow boje sie TEJ decyzji.. Bardzo go boli, tak jak wtedy kiedy zlamal kregoslup po raz pierwszy. Teraz lezy nieruchomo i tylko patrzy...

A tak juz bylo dobrze, za dobrze chyba zeby moglo byc tak dalej

» Nie maja 29, 2005 22:05

» Nie maja 29, 2005 22:19

Może to tylko chwilowe i bedzie dobrze, biedaczek

» Nie maja 29, 2005 22:24

Moze on nie powinien był sie w ogóle ruszać? Boże..biedulka...bedziesz u weta jurto czy jeszcze dzis????

» Nie maja 29, 2005 22:27

To straszne, strasznie wspolczuje, biedny malutek i biedna Ty. A czy on nie ma czasem zbyt kruchych kosci? Bo takie rzeczy przeciez raczej sie nie zdarzja. Moze cierpi na jakas szczegolna lamliwosc??????????? :cry: