Lusia wyzdrowiała, bo tyle osób jej kibicowało

. Tak samo teraz będzie z tobą Kasiu
Przeszukałam maluszki i nic nie znalazłam, wcześniej to na nich było widać pchły, pojedyncze biegały, ale były. Starsze "oszczańce" przestały się drapać. Czarny chłopaczek jest tragiczny, cała głowa w stupach/krostach, wczoraj jedną a dziś....jest ich od cholery, rozdrapał okropnie. Na szybko popsikałam octeniseptem (nie wiem czy dobrze zrobiłam) jakoś chciałam to odkazić, za prawym uchem aż sierść wydrapał. Chyba musiały go teraz tak zaatakować, bo wieczorem jak zwykle tulił się do nas, głównie do Kuby, ale głaskałam go i miziałam po główce, nie miał tych krost

dobrze, że już po wszystkim, taki biedny teraz jest, misiaczek malutki. Marley też się nie drapie, dzięki serdeczne za polecenie tego środka
Wyszorowałam calutki dom, wszystkie meble tapicerowane, materace przepieprzyłam parą- suszyłam suszarką do włosów

bo tak je parowałam, że mokre konkretnie były

.
Płyn do prania z apteki też działa dobrze, najpierw namacza się koce itp w roztworze z ciepłą wodą na dwie godz i później do pralki, podczas namaczaczania, po pewnym czasie, wypłynęły na powierzchnie martwe pchły, nie było ich dużo, ale jednak i mikro kropeczki to chyba jaja.
Na osłodę, obiecane:


Na zdjęciu poniżej, uchwyciłam jęzorek





Jeszcze trzy


