Asiu doczytałam i trzymam
Parę lat temu kolega miał zapalenie, wyszedł bez szwanku.
Ja przeżyłam "to", gdy miałam m/w 2,5 roku, a wtedy diagnostyka ograniczała się do badań krwi. Słabłam, wymiotowałam "białą pianą" - tak to zapamiętałam. Dobrze, że nie uznali, że to wścieklizna

. Nikt nie postawił diagnozy.Mama ubłagała takiego lekarza zwanego "Hoplem" i on stwierdził co to i natychmiast wdrożył leczenie. Po jakimś czasie była w przychodni zapowiedziana inspekcja, poprosił mamę żeby ze mną przyszła, oglądali, pukałi, stukali, badali odruchy i nie mogli się nadziwić, że nie doznałam żadnego uszczerbku... W tamtych zamierzchłych czasach i prawie żadnej diagnostyce, wyszłam z tego świństwa. No może poza jednym, od czasu choroby po prostu pamiętam, inni sięgają wstecz pamięcią do czasów, gdy mieli 5-7 lat, a ja 2,5. Bagaż wspomnień mam już duuży
Trzymaj się, wszystko będzie idealnie
