Mam fajne kobietki w pokoju. Każda ma inny pesel i bagaż na plecach. Bywa wesoło. Gaduła jestem...jakoś przełkneli.


Waliłam po imieniu i jakoś się przełamały i one. Teraz śmiechu jest sporo i wspólnej pomocy.
Myślę o naszych kotach. Bardzo tęsknię. Mam durny syndrom, że tylko JA wszystko upilnuję jak należy.
Janusz nosi PT nery i wątróbkę. To co koty lubią. Sam chodzi do lasu. A widząc, jak koty czekają już bez słowa katering robi. Nawet nery im kroi.
Z lustra w pokoju patrzy na mnie mops o kaprawych oczkach. Z trudem siebie rozpoznaję.
Życie to nie jest bajka
