Marzenia11 pisze:Jeżeli było dużo pchel to trzeba razem z kotami odpchlic mieszkanie.
Wypryskałam kiedyś całe FLEE. Na chwilę pomogło, było mniej. W tej chwili znów się namnożyły, trzeba będzie powtórzyć. Wytępić ich w całości nie ma szans. Tylko to drogie jak cholera :/
Żabka jest po prostu kotem, który ma na wszystko wywalone. Jej podawanie zastrzyków to czysta przyjemność. Leży na szafce, podchodzi się, kuje i po sprawie, a ona wywala się do góry brzuchem
Puszkin i Maciuś to koszmar. Koty wystraszone, trzeba je najpierw złapać i choć powierzchnia mała to wcale nie jest łatwo. Boją się, że aż mi ich żal
Koty, które przychodziły albo co najmniej pozwalały się głaskać teraz wieją przede mną jakbym była trędowata. Nienawidzą mnie, co tu dużo mówić. Nie wiem ile będzie trwało żeby znowu nabrały do mnie zaufania, nie za bardzo mam je czym przekupić, zresztą one ode mnie nie chcą nic, nawet na mnie patrzeć. A po dzisiejszej wycieczce do weta nawet Triśka sie mnie boi
Maciek je bez problemu, biega po domu, gada jak najęty, wszędzie go pełno, czuje się chyba dobrze.
Puszkin nie jadł 2 dni, ale dziś wieczorem zjadł pół puszki żarełka, czyli pewnie leki podziałały a ząbki przestały boleć.
Tobi z Melą same proszą się o zastrzyki, ale one akurat ich nie potrzebują.
Jak to Aga,ta wymyśliła "koci pokój" czyli ten mniejszy dziś znów wzbogacił się o kolejną szafkę, tym razem biało-zieloną, przywleczoną od sąsiadki. Jest już biało-czerwona (ta prawdopodobnie pójdzie do kuchni), biało-zielona i brązowa, czyli zaczyna być czysto i kolorowo, bo pani sprząta - nie powiem - to nawet widać.
Na jutro szykuję małą metamorfozę, ale to będzie niespodzianka. Jak mi czas pozwoli wszystko załatwić to się pochwalę wieczorem