


aga66 pisze:Wiem ASK bo mam to samo u siebie w pracy, koty czekają czy swieto, czy niedziela. Eh....

Alienor pisze:No tak to niestety jest - uwielbiałam sztuczne ognie, do momentu jak zobaczyłam spłoszone ptaki, które o włos uniknęły rozbicia się o budynki... Imprezy tuż po zakończeniu pracy były najfajniesze, a teraz z nich rezygnuję bo Hesiek i Fiona (a czasami i Karamba). No ale co się zobaczyło, nie da się odzobaczyć.

Bo to chyba za dużo szczęścia by było. Rodzina cichcem sprawdzała co w garze i szybko zeżerać zaczęła. Bo u mnie jak zwykle cały sagan był. Co dokładałam produktu to wody musiałam dolewać.
Więc wyszło a wyszło. Ostatek doczekał się Januszowej konsumcji. Garnuszek skromny się uchował. Ale wystarczający by najeść się po pracy. Mąż nałożywszy sobie, coś tam na dnie zostawił jeszcze. Potem piwko, pogaduszki, mizianki... kotów oczywiście. Ja już za stara jestem i za mało przymilna

(AMY
pamietamy)
plus Bagira 

Szalony Kot pisze:A świeżo o wyjadaniu z gara rozmawiałyśmy
violet pisze:Bardzo smakowity wpis (jak zwykle!)![]()


dd
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości