Ale Wy tam balkony dziwne macie

niezabudowane
W Białymstoku też bodajże dwa lata temu taka była. Paraliż na ulicach, wody po kolana, nowe ulice zapchane i jedne wielkie jeziora. Panika w mieście. Samochody uciekają, ludzie uciekają. Do domu w klapkach Kubota

wracałam, bo Balansów pożałowałam. Gdyby nie te bloki i ulice mogłabym powiedzieć, że mogłabym czuć się jak nad jakąś rzeką.
Dzisiaj ni stąd ni zowąd lunęło. Niby swoją żarówę (parasol) miałam, ale wiatr był szalony, że całe nogi mokre miałam. A spodnie świeżo po praniu

laczki całe w błocie, duchota niesamowita. Czułam się jak menel wracając.