Burasy i my dzisiaj odpoczywamy.
Coco wczoraj miala pierwsza powazna bure w zyciu
I "kare" ale udowodnila jakim jest bystrym zwierzakiem
Wieczorem z uporem maniaka dobierla sie do szklanki z woda M bo kocha maczac lapy w wodzie
A szklanka to kolejna idealna miska do chlapania przeciez
M. jej mowi nie chlap, nie wolno
raz, drugi
odganial ja od tej szklanki az o 12 w nocy rozlala cala szklanke wody... zalala w ten sposob pol sypialni lacznie z koniecznoscia odsuwania komody....
M. sie wku... rzyl... i wyprosil ja z sypialni.
Caly czas jak sprzatal nie miala wejscia, jak wchodzila M. tylko "warczal" wyjdz! Pokazujac jej reka drzwi
z marudzeniem na pyszczku ("szczekaniem"), wychodzila.
Kilka razy siedziala w progu potem i "szczekala" ale wiedziala ze nie ma wstepu.
Wiedziala ze ma kare... ze nie moze wejsc
I cala noc nie przyszla. pomimo ze byly drzwi otwarte.
Dopiero rano jak ja wzielam do sypialni to juz sytuacja wrocila do normy.
Ale to pokazalo ze wiedziala ze zrobila cos zle. I ze to sa tego konsekwencje.
Powiem szczerze ze bylam zdziwiona ze ona zakumala o co chodzi.
Pixior by juz dawno taranem do skutku probowal. Ona nie.
Ale juz wszsystko wrocilo do normy. Nie idzie sie na nia dlugo gniewac.
Ale ona i te jej chlapanie to... doprowoadzi nas kiedys do szalu