Witajcie, kolejny z moich kotow gasnie na raka.
Kotka ma chyba 12 lat... w styczniu br wycieto jej guza naa glowce, ktory niestety sie odnowil. W maju wycieto prawe uszko z guzem i wykonano histopatologie zmiany.
Od maja kocia chodzi w kolnierzu. Kazda proba zdjecia go konczy sie rozdrapaniem kanalu sluchowego i glowki. Na glowie pojawil sie guzek wielkosci ziarnka grochu z rana, ktora nie chce sie goic. Wet nie podejmuje sie dalszego wycinania. Ja wiem, ze jej nie uratuje, ale nie chce podejmowac jeszcze tej ostatecznej decyzji. Jest moze jakies inne rozwiazanie poza kolnierzem, zeby ona mogla sie chociaz umyc a nie miala dostepu do glowy czy kanalu sluchowego? Z gory dziekuje za kazda sugestie.
