Wczoraj niestety nie pojechalem do weta na kroplowke bo w pracy musialem jechac w teren 150 km od Szczecina i jak wyjechalem z rana tak wrocilem okolo 1 w nocy. Musialem jechac bo o prace ciezko a nie pracuje u siebie tylko w panstwoweym zakladzie.
Dzisaj bylem z Krawatka na kroplowce. Znowu bylo ciezko i zlecialo 60 % i juz jej nie meczylem bo i tak byla 4 razy kluta. Jutro probuje w domu. 3 miesiace temu podalem jej w domu dwa razy ale tylko po polowie bo juz na druga strone nie dala sobie wkuc a trzeciego dnia to juz strajk totalny oglosila. W domu jest na swoim terenie i jest bardziej odwazna a u weta bardziej sie boi ale tez dochodzi przede wszystkim stres.
Jak sie nie uda w domu to pojade do weta jutro.