» Czw maja 31, 2018 21:23
Funia [*] Nagła śmierć kotki
Być może ktoś z Was przeżył coś podobnego. Staram się dowiedzieć, na co zmarła kotka mojej mamy. !0- letnia Funia, kot wychodzący, nie chorowała, okaz zdrowia. Funia, wraz z drugą kotką wyszły z domu około 21, koło 1 w nocy mama słyszała wrzask kotów- wyszła, wołała Funię, cisza, ta nie przyszła, mama poszła spać. Około 8 rano znalazła kotkę pod domem- leżącą, niewładną. Przyjeżdżam, ona przelewa się przez ręce, jest niewładna, poruszyła tylko głową, rusza oczami, czasem jęknie. Wiozę ją o 9 rano do weterynarza- ten robi usg, tomograf- nic nie wykazuje, wszystko ok, kot nie ma żadnych zewnętrznych obrażeń, nie ma krwotoku wewnętrznego, nie ma złamań, lekarz stwierdza brak czucia kończyn, temp. ciała 35 stopni, czyli bardzo niska, hipotermia. Zabiera kota- podłącza do kroplówki, mnie każe przyjechać po nią o 20. Z mamą jadę do weta koło 15- ten sam weterynarz, z którym rozmawiałam rano twierdzi, że nie wie, co jej jest, mówi, że najpierw trzeba wyciągnąć ją z tego stanu, a potem zastanawiać się, co jest tego przyczyną. Przyjeżdżam przed 20, już inny weterynarz prowadzi mnie do Funi- ta pod tlenem, z trudem łapie oddech, łapki jej się ruszają, wenflon do żyły. Po prostu dramat i ten weterynarz mówi mi, że kot ma temp 32 stopnie, że nie mogli jej pobrać krwi (nie dało się), że ma podwyższony mocznik około 160 - ale to nic takiego, i z tym można żyć i że mogę z nią jechać gdzieś tam do kliniki bo ona nocy bez tlenu nie przeżyje (tu zamykają lecznicę po 20) albo zdecydować się na eutanazję. Widząc Funię w tym stanie, jeszcze gorszym, niż rano, zdecydowałam, że kot cierpieć nie będzie. Funi już nie ma. Weterynarz sam nie wie, co jej było, zapytałam, czy może serce?- zaprzeczył- czytałam o zatorze i niedowładzie; może jakieś walki z kotami ( a mama słyszała wrzask kotów, nie kota)- brak zadrapań, krwi; gdyby samochód- jakiś uraz, złamanie- nic takiego, brak krwotoku wewnętrzenego. Nie daje mi to spokoju co się z nią stało, jak umarła, na co? Może jakieś zatrucie ( ona nigdy nic nie zjadła z dworu, cale życie jadła tylko felixa z łososiem i suchą karmę royala- nic więcej nigdy nie zjadła). Wszystko działo się tak szybko, e nie pomyśłałam o sekcji zwłok- a teraz już bym tak zrobiła. Może ktoś z Was miał podobne przeżycia, co mogło się stać?? Niepokojąca jest to wychłodzenie organizmu ( teraz, gdy ciepło w nocy). Dziękuję za odpowiedzi.