aga66 miło mi ,że zaglądasz. Co do mojej pamięci

Ja nawet dinozaurów nie pamiętam

choć coś mi się kojarzy.
Wczoraj poległam i zakupiłam Virgan.

Kuźwa jakie to drogie

Oraz kolejne opakowanie Vigamoxu. Na 5-kę dzieci tony idą

Znalazłam deczko tańszą aptekę. Przy okazji. Znaczy się telefonicznie wsio załatwiałam. Bo Virgan trudno zakupić. Wieczorem przesmyrdałam się na piechtę. Przy okazji karmiąc jakiegoś kota. Mam nadzieję ,że czyjś. Piękny. Dymno biały. Weta też ma "coś" sprowadzić dodatkowo na ich oczy. Wedle niej źle nie jest z patrzałkami. Wedle mnie nie jest dobrze.
Szkoda mi dzieciaków bardzo, bardzo. Łapanki zdrowotne mają olbrzymi minus w naszej znajomości. Pisałam coś o załatwianiu swych potrzeb do kuwety bezbłędnie

Już nie napiszę. Ulotka szuka miękkich miejsc by siusiu zrobić. A, że ma fantazję to włazi na drapaczkowe hamaczki i tam leje. Wczoraj zauważyłam plamy na podłodze co skapły z tychże. Dziś przycupiłam, które to takie bystre.
Ona w ogóle jest dziewczynką z charakterem. Mającą swoje zdanie. Nie koniecznie trzyma się braci. To ona najdłużej była łapana. A wpadła przez wędzoną makrelę. Okazała się być strzałem w sam żołądek i nos. Capię nią do dziś. Wyobraźnia mi capi, bo myłam się. I uprałam się. By nie było żem fleja. Tylko ten smrodek rybi

W lodówce też wanieje.
Nie pisałam jak Janusz te przysmaki zakupić musiał.
Prosiłam, w akcie desperacji
łapaczanieskutecznego, by kupił kąski piwne z łososia ze dwa. Jedną małą makrelę. I ze cztery wędzone szprotki. Kąsków nie zastał był w sklepie. Reszta się objawiła za ladą. Makrele kupił... dwie. I ... pół kilo szprotek

Nie muszę chyba mówić jak mnie się nie dobrze od tego dobrobytu zapachowego zrobiło. Wyniosłam potem wsio do lasu bo nikt nie zjadł w domu tego. Sójki do tej pory kapelusze znad dziobów zdejmują na mój widok w podzięce. Tyle dobrego to w życiu nie dziobały. Tłukło się towarzystwo do ostatniej ości.