Tobie Ula też wielkie dzięki za adopcję wirtualną.
aga66 pisze:Kochana Aniu pmiętm jak kolejno kocurki od Malusiej odchodzili na fip. W tym samym dokładnie czasie (22 października) na to pasudztwo straciłam też mojego półrocznego Maciusia także wiem co przeżyłaś. Oby poszło precz wszystko co złe! Za Okruszka

Dzięki
Też półroczny był Maciuś

jak moje dzieciaczki

czy kiedyś znajdą wreszcie lekarstwo na fip?
Ile jeszcze niewinnych istnień pochłonie zanim to cholerstwo będzie uleczalne!
Agnieszka, za Orzeszka kciuki nie Okruszka.
Wieczorem jeszcze za widoku jeż przyszedł na jedzenie i nic nie było bo córka była z wnusiem

i opóźniło się wystawienie jedzenia. Oczywiście zaraz wystawiłam jedzenie i tak oto konsumuje.
Oczywiście najlepiej smakuje mokre ale suchą karmą też nie gardzą.
Duże miski z karmą są dla bezdomniaków a karma na podstawkach jest dla jeży, gdzie te już teraz nie mają dostępu do miski kotów bo im wysypywały.

Dzisiaj wyszła mi na podwórko Lalunia bo nie domknęłam drzwi a tylko miała być chwilka bo jedną rzecz chciałam położyć na suszarkę.
Kot na podwórku całkiem inny niż w domu, nie mogłam jej złapać, ba, nawet podejść bo uciekała jak spanikowana. Na szczęście otworzyłam szeroko drzwi i wciekła z powrotem do mieszkania, no wariatka jedna. Inne podobnie, za pioruna ich nie podejdę na podwórku choć w domu miziaki.

Do tego musi cały czas chodzić w opasce na szyjce bo się drapie i dzisiaj nawet wydrapała sobie pod opaską.

Siostrzyczka Laluni Lilka też nie lepsza na podwórku, ale jeszcze podejdzie do mnie z innymi kotami chociaż też po wielkich trudach.
Jak tylko otwieram drzwi to chwila moment i myk i już na podwórku bo woliera widocznie zbyt mała na ich gonitwy.
No masakra, oczy trzeba mieć na około głowy, ale żeby jeszcze przychodziły na wołanie to nie byłoby problemu a tak to wielki stres dla mnie aby nic im się nie stało.

Na koniec Malusia.

