


I wczoraj nagle wszystko się jakoś odmieniło. Jakaś wielka istota podniosła mnie, kiedy tak leżałem w lesie i wołałem mamę i dokądś mnie zabrała. I nagle przestało mi być zimno... dostałem coś dobrego do jedzenia i jadłem, jadłem.... A potem napotkałem coś miękkiego do leżenia i spałem i spałem! Chyba za wszystkie czasy! A potem zrobiło się ciemno i znowu jasno. I znów dostałem coś dobrego do jedzenia.. Nie umiem wam powiedzieć, co to było, ale smakowało mi, jak jeszcze nigdy w życiu!
I nagle ktoś włożył mnie do takiego wielkiego ciemnego pudła, z którego nie.mogłem wyjść. Pudło dziwnie zaczęło się trzęść i hybotać.. Trochę to trwało, i byłem przerażony - nie powiem. A gdy już pozwolono mi wyjść z tego czegoś, to znalazłem się gdzieś, gdzie jakoś dziwnie pachniało. Jakaś inna istota zaczęła mnie oglądać z każdej strony... i auć! Coś mnie nagle ukłuło w zadek! A potem jeszcze raz! Zacząłem miałczeć ze strachu... Ale potem znów pozwolono mi wejść do tego wielkiego pudła i znów wszystko naokoło się trzęsło.
Mrrau, jestem już dzisiaj baaardzo śpiący... resztę opowiem jutro. Ale najciekawsze jeszcze zostało do opowiedzenia! Ale najpierw się zdrzemnę... jutro będzie dalszy ciąg mej opowieści...
Amir