Dziś jak to przy piątku 13 - ego bywa dla mnie był całkiem udany dzień.
Oczywiście od rana zamieszanie w pracy ale daliśmy radę. Z koleżanką postałam na stoisku do 13,30 tak żeby wszystko powykładać i po układać jak należy.Po 14 zrobiło się mniej przyjemnie ale poszłam na przerwę i okazało się ,że małpa przyszła do mnie z paczką bo przyszedł listonosz.
Koło 16 zadzwonił do mnie kurier GLS ,że ma dla mnie paczkę i ,że za godzinkę będzie . Powiedziałam mu ,że będę dopiero po 17 i nie był już zadowolony. Stanęło na tym ,że obiecał być chwilę po 17.
Wyszłam z pracy w trybie expressowym bo o 17,02 byłam już poza sklepem. Dochodząc do ulicy minął mnie samochód z logo GLS. Przez ten czas gdy obieżdzał uliczkę by podjechać pod mój blok doszłam już do klatki.
Patrzę pan wysiada z samochodu, bierze dwie paczki i podchodzi do domofonu. Stanęłam obok i patrzyłam gdzie zadzwoni. Oczywiście zadzwonił do mnie więc mówię do niego słucham . Spojrzał na mnie jakoś dziwnie więc powtórzyłam : słucham przecież dzwonił pan do mnie. W końcu załapał. Chwilę pogadaliśmy i okazało się ,że dzisiaj był nawet u mnie w sklepie bo dostarczył czy odbierał jakąś przesyłkę . Umówiłam się z nim ,że jak będzie coś miał takiego lekkiego a nie będzie mnie w domu to może podrzucić do sklepu.
Oczywiście dziewczyny zyskały najwięcej bo dostały żarełko z zoo+ i nagrodę z konkursu a ja dostałam cudną pościel z H&Y.