Pralcia
Nie wiem, jak długo byłam na podwórku, bo nie miałam telefonu. A poszłam z wiaderkiem, w którym noszę butelki z wodą i jedzenie. Wracając do domu, zawsze sprawdzam, czy jest coś w talerzach. Nie było ani kropli wody w misce. To jest duża miska, nigdy nie zdarzyło się, żeby koty wypiły całą, ktoś musiał wylać

Zaniosłam saszetki i wodę, przyszedł kot, a naprzeciwko stali trzej chłopcy w wieku 10-12 lat (jakbym była matką takiego, zastanowiłoby mnie, dlaczego nie ma go w domu o tej porze). Nie wiedziałam, czy czekają na ostatni autobus, czy coś innego, w każdym razie wrzeszczeli i czułam niepokój. Poczekałam więc na przyjazd autobusu (pojechali). I pomyślałam, że nie pamiętam, kiedy czułam się spokojna. To się po prostu nie zdarza.