Tytek u dorcia44 miał trepanację czaszki właśnie z powodu zatok.
Z kolei Blue pisała, że jest tylko jeden antybiotyk podawany dopyszcznie, który może wyleczyć zatoki.
Swego czasu wkleiłam takie cytaty:
Blue pisze:Bardzo trudne jest leczenie przewlekle chorych zatok u kota, nawet jeśli dobierze się antybiotyki według antybiogramu.
Z trzech powodów.
Pierwszy to taki że bakterie w wydzielinie poza zatoką mogą być zupełnie inne niż te (patogeny - bo dokładnie, może to być też grzyb) w zatokach.
Po drugie - bardzo niewiele antybiotyków penetruje w odpowiedni sposób do wnętrza zainfekowanych zatok. Co z tego że jest super skuteczny na dane bakterie skoro do wnętrza zatok ledwie troszkę przecieknie?
Dobry do tego celu jest Dalacin C (o ile bakteria jest na niego wrażliwa) podawany długo przy wsparciu jednoczesnym leczeniem przeciwzapalnym i ułatwiającym ewakuację wydzieliny.
Po trzecie - zniszczona śluzówka jest otwartą bramą dla kolejnych patogenów.
Mój znajomy wet gdy był jeszcze chirurgiem leczył takie paskudne zatoki otwierając czaszkę, dokładnie płucząc zatoki, usuwając z nich wydzielinę, odkażając a następnie wypełniał je jakimś czymś co sprawiało że przestawały istnieć (w sytuacjach skrajnych, bo jeśli była szansa na wyleczenie to tylko oczyszczał, usuwał ropę, faszerował do środka antybiotyk i leki przeciwzapalne).
Nasza Skierka gdy do niego trafiła też miała zniszczone kości przez przewlekły stan zapalny zatok, w RTG ma dziurę w głowie.
Wyleczył ją Dalacinem.
Z wątku dorcia44, gdzie też chodziło o zatoki i się dziewczyny głowiły, jak pomóc Tytkowi:
ropucha pisze:Można i zewnętrznie, i wewnętrznie. Do spryskiwania ran, przemywania oczu. Ja podaję wewnętrznie przy nawrotach kaliciwirozy - praktycznie po 1 - 2 kroplach wszystkie objawy ustępują i kot jest jak nowy. Raz zdarzyło się, że zaczęło nagle cieknąć mu z oczu i z nosa, w sumie nie wiem, co to dokładnie było, ale też przeszło po jednej kropli. Sama siebie też tym leczę z przeziębień, bólu gardła, kataru, zapalenia oskrzeli itp.
Wiem, że trudno tak uwierzyć na słowo. To są tylko moje osobiste doświadczenia. Ale wydaje mi się, że w przypadku chorób wirusowych, na które konwencjonalna medycyna niewiele ma do zaproponowania, to jest opcja warta spróbowania.
Słupek pisze:A może by Tytusiowi lampą Bioptron ponaświetlać czółko?
KociaMama44 pisze:Przepraszam, że tak się wtrącę - czytam sobie czasem ten wątek. I tak mi przyszło do głowy w sprawie Tytka:
A czy on miał robiony wymaz bogatokomórkowy pod kątem tego, co mu w zatokach może siedzieć? Mój kotek również ciągle smarcze zielonymi glutami i w wymazie PCR (który był robiony pod kątem wielu różnych bakterii i wirusów wyszła mu mykoplazma felis. Nic innego na to nie działa, jak tylko unidox, podawany odpowiednio długo (ponad miesiąc). Teraz właśnie jest na kuracji unidoxem i jest o niebo lepiej. Wszystko inne nie zdało rexultatu i infekcja ciągle nawracała..
Powyższe ze strony 24 z tego wątku:
viewtopic.php?f=1&t=179553&start=345 ale dyskusja toczyła się też wcześniej i później.
dorcia44 zakraplała:
dorcia44 pisze:Tytek dostał dwukrotnie do noska Srebro ,niestety mam je w psikaczu ,ale jakoś sobie radzimy .
Na razie będzie dostawał tylko do noska.
Może jutro kupię kroplomierz i będę inaczej to robiła,zobaczymy.
Oczywiście jest już lepiej

po antybiotyku czy po tym?
Kot na stronie 16 wyglądał tak:
dorcia44 pisze:
Jest też Zylexis - szczepionka serwowana w razie choroby na podniesienie odporności oraz Lydium również podnoszące odporność. Czasami jedno działa u kota a drugie nie. Zylexis jest drogi, Lydium dość tani.
Jeśli u Twojej kotki powodem kociego kataru jest herpes, to lizyna ogranicza replikację wirusa, więc w razie nasilenia objawów możesz podawać. Jeśli powodem jest calici, to lizyna nie zda egzaminu.
Istnieją też autoszczepionki, dzięki którym możliwe jest zwalczenie infekcji nie udającej się wyleczyć antybiotykami. Drogie ale warto rozważyć.