myianta pisze:Nie powiem, że Cię rozumiem. Choć straciłam właściwie całą rodzinę (tę ludzką i tę nie-ludzką) w przeciągu ostatnich 3 lat, to jednak każdy stratę przeżywa trochę inaczej, nie da się porównywać żałoby, żalu i smutku. Wiem natomiast, że z każdą śmiercią, którą doświadczamy wiążą się wyrzuty sumienia. ZAWSZE. O to, co się zrobiło, o to, czego się nie zrobiło. Musimy chyba znaleźć winnego, który odpowie za to, co się stało, za ten bezsens straty. I najłatwiej nam obarczać samych siebie.
Potrzebujesz czasu. Daj go sobie. Daj sobie też przyzwolenie na żal, na żałobę właśnie, na tę czarną dziurę, która pochłania chęć do życia. To wbrew pozorom jest bardzo potrzebne. Stłumienie tak wielkich emocji w końcu się zemści, wypłyną w najmniej odpowiednim momencie. Daj sobie czas na "przechorowanie", na szukanie znieczulenia, na większą ilość snu, na rozdrażnienie. I na wyrzuty sumienia.
A potem... Dopiero potem, pomyśl sobie, że Perełka wiedziała. Ona wiedziała jak bardzo ją kochasz, jak o nią dbasz, że jesteś jej wsparciem, że o nią walczysz. Wiedziała, bo znała Cię doskonale, bo Ci ufała. Nie zawiodłaś jej zaufania. Robiłaś wszystko, co w danym momencie zrobić mogłaś. Dzisiaj może postąpiłabyś inaczej, ale wtedy? Wtedy nie zaniedbałaś niczego. Przecież wszyscy wiemy, jaką inteligencję emocjonalną mają kociaki. Przecież wiemy, jakie są zmyślne, jak łączą fakty. To nie są nieświadome zabawki. Ona wiedziała, że jest kochana, wiedziała ile dla Ciebie znaczy, bo przecież okazywałaś jej to cały czas, również przed chorobą. I dlatego nie widziała w Tobie oprawcy, ani nie miała Ci za złe, że badasz jej temperaturę, że podajesz leki. Dałaś jej to, o czym wiele kociaków marzy: wspaniały dom i cudownego człowieka. Wyrzuty sumienia będą pewnie zawsze, ale jak już poczujesz się choć odrobinę lepiej, zacznij też doceniać siebie, to ile jej dałaś. Inaczej wpadniesz do tej czarnej dziury na zbyt długo.
Twoje zaangażowanie jest niesamowite i każdemu kotu, psu, chomikowi, królikowi takiego człowieka życzę.
A Bonifacy zrozumie. I przejdzie swoją żałobę. Ale będzie dla Ciebie dużym wsparciem. Bo najgorsze chyba, co może być po odejściu ukochanej osóbki to pusty dom, wypełniony tylko jej rzeczami.
Wiem, że ten post nie będzie dla Ciebie żadnym pocieszeniem w tym momencie. Ale może chociaż nie będziesz czuła się samotna w swoim smutku, bo ktoś na drugim końcu Polski opłakał Perełkę, choć nigdy jej nie poznał.
Dziękuje za te słowa ..bardzo mądre i dodające otuchy . To pomaga , aby chociaż na chwilę przestać zadręczać się wyrzutami ..to nic , że za moment nadal będę rozmyślać tylko o tym co zrobiłabym inaczej ..Ale chociaż na parę chwil się uspokajam . Być może tak musi przebiegać moja żałoba i to samobiczowanie się . Ta rana jest zbyt świeża i głęboka , ból mnie pochłania . Ujmuje mnie to, że gdzieś tam , innym ludziom , także Perełki żal

tyle osób trzymało za nią kciuki a teraz tyle osób , pomyśli o niej czule
Dziś był słoneczny dzień , koty wyszły na balkon i tak wielką odczułam żałość, że ona już się nie wygrzeje. Że przeżyła tylko jedną wiosnę i jedno lato ..Miałam tyle planów..chciałam ją zabrać tu i tam..pokazać większy kawałek świata , ehh..dużo planów , marzeń .

Lubiłam sobie wyobrażać jaka będzie z niej kiedyś, kocia staruszka . Moja wymarzona kotka..wychuchana , ukochana. Gdy do mnie trafiła , miała poopalaną sierść i wąsy . Pewnie ktoś się nią tak "bawił". Tak się radowałam , że jest bezpieczna i nikt jej nie skrzywdzi .

Moja malutka królewna , mądra delikatna koteczka

Jedna jedyna ...
