Ja przygarnęłam kociaka z DT jednej z fundacji. Przez długi czas jakbym nie miała kotka, nie podchodził, chował się w jemu tylko znane kąty. Miski zawsze były wyczyszczone do cna, zatem wiedziałam, że je. W końcu zaczął sam wychylać pyszczek z zaciekawieniem mnie obserwując, ale nie podchodząc - lody przełamała wędka z piórkiem. Dziś jest totalnym miziakiem ładującym się pod pierzynę. Moja rada - nigdy nie biegaj za kotem, nie staraj się go sobie na siłę wpakować na kolana.
Gdy adoptowałam kotka radzono mi, aby jego "domek" na początku ograniczyć do jednego zamkniętego pokoju, gdzie miałaby stać kuweta, miska z wodą i karmą i posłanko. Ja zrobiłam inaczej, od samego początku nie ograniczałam kociambrowi miejsca, kuweta stała w łazience, miski w kuchni a posłanie kotka w mojej sypialni. Pewnie z uwagi na dostępną przestrzeń nie umiałam go znaleźć, ale on trafiał wszędzie: mordką do karmy i kupą do kuwety. Posłanko w sypialni omijał, zasypiał gdzieś w swoich kryjówkach. Trochę czasu dla niego i dla mnie i nagle nastał ten dzień, że jak już wyszedł ze swoich kryjówek to już został panem i władcą na włościach

A, i mój kociak jest niewychodzący - zapewnienie jego bezpieczeństwa to dla mnie była podstawa - osiaktowanie balkonu.
Co do jedzonka, ja nie trzymałam się zasady - podawaj kotu karmę, jaką miał podawaną we wcześniejszym domku, a potem stopniowo ją odstawiaj. Mój kociamber w momencie adopcji miał ok. 2 miesięcy i całkowita zmiana karmy nigdy nie spowodowała u niego kłopotów z brzuszkiem. Moim zdaniem mieszanie RC z karmą bezzbożową jest pomysłem złym, ale niech się wypowiedzą osoby, które mają w tym temacie większą wiedzę i doświadczenie.
BTW 12 tygodni i kotek wysterylizowany??