
Cały czas liczę, że w końcu będzie lepiej...
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kicikici3 pisze:Zapalenie przewodów żółciowych u kota, nie dałoby żadnego znaku po sobie w badaniu krwi wraz z rozmazem klinicznym ?
Jak pobrać tą żółć do badania? biopsja ?
Blue pisze:Ja się jeszcze zastanawiam czy ta poprzednia poprawa wynikła na pewno w reakcji na klindamycynę tylko a nie także na operację - to by przemawiało za reakcją autoimmunologiczną.
Blue pisze:Można pobrać płyn bez usypiania kota - ale tylko u kotów bardzo spokojnych w gabinecie i gdy płynu jest dużo. Nie jest to zabieg bolesny - ale ryzykowny jeśli kot się szarpnie.
Moje koty kilka razy miały pobierany mocz z pęcherza poprzez nakłucie powłok brzusznych, fenomenalna wetka robiła to tak że nawet nie drgnęły i nie wiedziały co się zadziało. W przypadku upuszczania płynu zabieg jest dłuższy i w tym kłopot. O wiele lepiej gdy kot wtedy śpi i jest zwiotczony. Ale Twoja kotka niekoniecznie powinna dostawać narkozęi zapewne zabieg w tylko lekkim otumanieniu i wyciszeniu jest do rozważenia.
Z tego co pisałaś płyn podczas operacji był, tyle że było go niewiele. Ale już się pojawił.
Nie umiem Ci powiedzieć jak długo to ciągnąć
Mogę tylko powiedzieć co ja bym zrobiła.
I nie jest to tylko teoria bo tak robiłam w takich trudnych, nie oczywistych wypadkach. Ja bym zrobiła operację zwiadowczą z braniem wycinków, próbek na posiew etc już teraz, póki kotka ma siłę na to. Wszystko inne to działanie czysto na oślep.
Gdyby podczas operacji wyszło coś strasznego, jednoznaczny nowotwór nieoperacyjny etc - nie wybudziłabym koteczki. Pożegnałabym się z nią przed operacją.
Gdyby operacja dała szansę, walczyłybyśmy dalej i przywitałybyśmy się po wybudzeniu. Tym razem już mając oręż w ręku - czyli te nieszczęsne wycinki.
Nie widzę innego sensownego wyjścia poza złożeniem broni i postawieniem na czystą opiekę paliatywną
Plus ewentualna próba z metronidazolem.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości