Myślę, że nie skręciłabym tej nogi gdyby nie przemęczenie.
W niedzielę leciała mi krew z nosa. Później mnie strasznie bolał i pół nocy nie mogłam zasnąć.
Wstałam o 4:30 (standardowo wstaję tak do pracy) nieprzytomna.
Leon od 7 rano dawał czadu. Moja cierpliwość anielska wysoko już wzleciała.
No i spadłam z tego schodka.
Szlag by to trafił.
