Skąd wiadomo że nie ma ciężkiej anemii? Jej stan z soboty /niedzieli/ poniedziałku - sugeruje że miała załamanie jeśli chodzi o niedokrwistość. To, że się powoli zbiera do kupy, nie zmienia tego faktu. I jest tym bardziej niepokojące ,że wyniki z piątku a więc zaledwie z ponad doby wcześniej , były dobre , a tu nagle kryzys. Mam szastać krwią ot tak, u kotki z niedokrwistoscią ? Miałam na to zważać przecież.
Antybiotyk i tak będzie zmieniony po zbadaniu krwi w poniedziałek. Lekarz tylko na to czeka, na świeże badania. A hemobartonella była tu sugerowana niejednokrotnie i niejednokrotnie już czytałam aby ten unidox wprowadzić w ciemno " Bo jak to FIP to nie pomoże nic, ale jeśli to co innego " itp itd. Poza tym klindamycyna jest już stosowana przesadnie długo, jak to wet określił ;że co miała wybić to już pozamiatała w takim czasie ,a jest obawa , aby nie wytworzyła się odporność krzyżowa na inne antybiotyki . TEŻ SIĘ TEGO BOJĘ . Klindamycyna ma też swoje uboczne skutki niefajne .Przypominam ,że Perełka ma za sobą 33 dni na klindamycynie. Czy to nie zbyt wiele już?
Trzustka to nie był mój wymysł, konsultowałam na początku miesiąca drogą emailową Perełkę. Spora część symptomów i ich kolejność , pokrywała się z możliwością zapalenia trzustki (jako dodatkowa sprawa). Miedzy innymi także wodobrzusze , które było i znikło.
Raczej nie zrobię w tym miesiącu testu na hemobartonellę za kolejne 200 zł , bo już tysiąc ponad wydałam na badania oraz leki w niespełna miesiąc i dalej jestem w punkcie wyjścia z Perełką . Czyli nie wiem nic....
A jak będą potrzebne pieniądze na transfuzję to oczywiście ochoczo dołożycie mi te 500 zł ?

..ehhh
Natomiast Filuś ma najpewniej nawrót zapalenia trzustki a nie minęły 2 tyg od uzyskania prawidłowego wyniku. Więc jestem co najmniej rozgoryczona . Różnych badań krwi jest tyle i tyleż możliwości różnych chorób, że i parę tysięcy można tak wydać badając sobie .. Z kranu mi pieniądze nie lecą , nie wspominając , że wynajmujemy mieszkanie i jego łączny koszt w tysiącu się nie mieści . Poza tym ile można wydać na badania i nadal wiedzieć niemal tyle samo co na początku?
I tak gdy wetka , która zajmowała się Filusiem, wróci z urlopu to będę musiała pójść z nim i zbadać specyficzną lipazę trzustkową (kolejne 150 zŁ) znowu będzie kroplówka, zastrzyki itd.
Mam wydać jeszcze kolejny tysiąc albo dwa na badania krwi Perełki ?. O ile by starczyło Perełce tej krwi..w takim tempie pobierania.
Ciekawe czy każdy tutaj, sypie tak kasą z rękawa na ciągle nowe testy i to w przeciągu 3 tyg. No chyba ze milionerzy siedzą na forum..to gdzież mnie do Was , takich majętnych.
Ps. ja jestem za diagnostyką, ale to musi być z sensem. Morfologia jest tania, biochemia też , cała reszta już nie i można takie badania mnożyć w nieskończoność . Załamuje mnie to
