Co do słodkości. Zachciało mi się coś pochrupać, a w domu nic. Do sklepu nie chciało mi się iść, najpierw deszcz, później śnieg, pogoda do kitu. No to co? Może kruche ciasteczka z orzechami?
Bo gdyż albowiem miałam sporo orzechów i starałam się je zużywać przy każdej nadarzającej się okazji.
Zrobiłam ciasteczka dodając zmielone orzechy z małego pudełeczka, wsadziłam pierwszą porcję do pieca, i pomyślałam że zajrzę ile mi zostało orzechów w puszce. Otwieram... oglądam... potrząsam...
Zalęgły mi się "mole"
Wyciepałam całe pół puszki do śmieci, poza tym wszystko co sypkie przeniosłam ze spiżarki do lodówki, bo to sk...syństwo lubi się przenosić. Orzechów zostało mi tyle co w tym małym pudełeczku ze zmielonymi.
Zgadza się, chciałam te orzechy wykończyć, ale nie w ten sposób
