MB&Ofelia pisze:Nie żałuję![]()
Wiecie co, dziwna rzecz. Pannice normalnie zaczynają żreć (żreć, nie jeść) jak się robi chłodniej. W tej chwili temperatura prawie wiosenna, a one odstawiają tańce i śpiewy głodowe
Lusia je wyszkoliła
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MB&Ofelia pisze:Nie żałuję![]()
Wiecie co, dziwna rzecz. Pannice normalnie zaczynają żreć (żreć, nie jeść) jak się robi chłodniej. W tej chwili temperatura prawie wiosenna, a one odstawiają tańce i śpiewy głodowe
MB&Ofelia pisze:http://demotywatory.pl/4827268/Kiedy-nie-masz-serca-zgonic-kota-ktory-polozyl-ci-sie-na
MaryLux pisze:MB&Ofelia pisze:Nie żałuję![]()
Wiecie co, dziwna rzecz. Pannice normalnie zaczynają żreć (żreć, nie jeść) jak się robi chłodniej. W tej chwili temperatura prawie wiosenna, a one odstawiają tańce i śpiewy głodowe
Lusia je wyszkoliła
ser_Kociątko pisze:puk puk
MB&Ofelia pisze:- Pozdrowienia od Las Ogoniastas! - powiedziała Duża do telefonu, kończąc rozmowę.
Księżniczka Ofelia i Mała Czarna Carmen przerwały toaletę futerka i podniosły zdziwione pyszczki. Spojrzały na Dużą, Carmen otworzyła usteczka, Ofelia majtnęła ogonem.
- No jak to - syknęła cicho - Gada z tą Ciocią co już u nas była i ją znamy i nie pozdrowia od nas, ino od jakowegoś las ogoniastas? Co ona se myśli?
- Ofelku... A co to jezd las ogoniastas?
Księżniczka Ofelia zamyśliła się, ponownie majtnęła ogonem.
- Las to ja znam - miauknęła w końcu - Kiedyś jak byłam mała to byłam z Dużą na wakacyjach. To było okropecznie dalego ztąd i tam był las.
- I co to jezd, Ofelku? Jak to wygląda? Bo ja lasa chyba nigdy nie widziałam?
- Las to jezd dużo drzewów. Okropecznie dużo. Więkcej niż widać z bałkona - wyjaśniła Ofelia - I jezd opłotowany coby tam nie włazić. Tak mówiła Duża. Tak se myślę że człowieki to się w tym lasu gubią i nie umią się znajśći dlatemu tego lasa opłotowali.
- Ojejku! Ja bym się chyba też troszku bojała! - wyznała Carmen, tuląc czarne uszka.
- No pewnie, taka tajfłapa jak ty to by się zaraz zgubiała! - prychnęła Ofelia - Ja się nie bojałam. Bym se potuptała w tego lasa, ale Duża mię okropecznie pilnowała. Nie rozumię dlaczemu. I nawet widziałam lasowego kotu!
- Jakowego kotu? Lasowego? - zdumiała się Carmen - Nie źartujesz, Ofelku? Naprawdę są lasowe koty?
- No pewnie że są i ja go widziałam na własne ślipka - Książniczka Ofelia dumnie zadarła nos do góry.
- A jak on wyglądał? Ten lasowy kot? - zapytała Mała Czarna, z ciekawości przebierając łapciętami.
- Prawie jak normalmny kot ino troszku inaczej. Nie był taki duży jak ja. I calutki rudy. Dziwnie skikał zamiast biegać i miał takowego napuszonego ogona, chyba się mię okropecznie bał.
- Aha... - zamyśliła się Carmen - Miauczysz że miał napuszonego ogona... To może Duzia pozdrowiała Ciocię od takowego lasowego kotu? Może one mieszkają se u nas na podwórku?
- Niemożliwe - stwierdziła stanowczo Ofelia - łaziłam wiele razy po podwórku i żadmnego nie widziałam.
W tym momencie Duża podeszła i zaczęła głaskać obie kotki.
- Pozdrowienia od Cioci Agnieszki, moje Las Ogoniastas - powiedziała.
Obie kotki zrobiły oczy jak spodeczki. A Mała Czarna Carmen aż zaskrzeczała ze zdziwnienia.
- Ofelku! - pisnęła - Duzia chyba myśli że my jezdeśmy lasowe koty! Ojejku! Ojejku! Jeście nas zawiezie do lasa co jezd niebezspieczmny! Ja nie chcę!!! Ratunku!!!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 43 gości