Ratunku! Kot drapie i nie śpi w nocy...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 16, 2005 15:09

On ostatnio miał rotwailera i cały czas słucham o tym psie, i wiem że gdyby mi się podobał to już byśmy go w domu mieli, wystarczyłoby moje kiwnięcie palcem... ale mówię NIE, co jeszcze chyba pogarsza sytuację

a może trzeba powiedzieć TAK...?

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Pon maja 16, 2005 15:14

Ćma pisze:Ten spryskiwacz to rada weterynaryjna.
A kot nie człowieka kojarzy z nieprzyjemnością, tylko wodę. Tak jak psa nigdy nie można karcić gołą ręką, żeby ludzka ręka nie kojarzyła mu się z czymś niedobrym. Tak samo kot spryskany wodą z odległości odbiera to raczej jako "karę z nieba" niż ludzką interwencję. W związku z czym nie nabiera również ochoty na zemstę na takim człowieku (lub jego tapecie :twisted: ). A jak do tego słyszy, że człowiek jest niezadowolony, a potem na niego spada taki grom z nieba, to dodatkowo uczy się, że człowiek jak się złości, to go ostrzega przed czymś nieprzyjemnym, a nie zwyczajnie psuje mu zabawę. W końcu kotki jakoś uczą swoje kociaki...
"Mówię ci nie, a jak się nie posłuchasz, to będzie ci niemiło."
Ja się bardziej boję, że ona nie odbierze tego jak dodatkowy stres, tylko jak świetną zabawę w uciekanie przed wodą... :twisted:


Mnie też wetka poradziła wodę na początek. Spróbuję, bo wiem, że Kropa nie lubi jak się na nią pryska. Spryskiwacze już mam, dwa. :) Jeden idzie do sypialni, drugi do dużego.

Nie wiem czy potraktuje to jako zabawę, może potem, bo narazie to nie lubi takich rzeczy.

Tymczasem widzę, że złośliwa małpa chce mnie wykończyć niewyspaniem. Przyszłam do domu, kot mnie przywitał, został wymiziany, wydrapkany, popisał się na drapaku i poszedł na parapet. Wyciągnęłam ją stamtąd do zabawy, pobawiła się ze mną 15 minut i poszła spać na fotel. Jak ją poszłam pomiziać, żeby rozbudzić to mnie najpierw wylizała, a potem uwaliła w rękę. No i zostawiłam osła.
Za godzinę wychodzę na angol, to pewnie jak wrócę ona rozbudzi się w najlepsze i tyle będzie z mojego spania... Norma.

Pytanie odnośnie wody: czy ona nie będzie miała wrażenia, że nic jej nie wolno jak zacznę ją psikać za wszystkie przestępstwa? W końcu jest tego trochę: drapanie ścian, drapanie mebli, zawisanie na zasłonach w środku nocy, prosto nad naszymi głowami, z miaukaniem przy tym, no i wspinanie się po wezgłowiu łóżka z naciąganiem na tapecie... Nie za dużo tych psików będzie?
Już jej daruję drapanie wykładziny i obgryzanie kartonów z naszymi niektórymi rzeczami stojącymi w pokoju (brak niektórych mebli uniemożliwa rozpakowanie) a także mordowanie innych zasłon i firan. O łażeniu po meblach w kuchni to już dawno zapomniałam, nawet się za to nie zabieram...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:17

justyna_ebe pisze:
On ostatnio miał rotwailera i cały czas słucham o tym psie, i wiem że gdyby mi się podobał to już byśmy go w domu mieli, wystarczyłoby moje kiwnięcie palcem... ale mówię NIE, co jeszcze chyba pogarsza sytuację

a może trzeba powiedzieć TAK...?


Nie, na takiego psa nie zgodzę się w życiu, nie w mieszkaniu 40 metrów, nie w centrum miasta przy parku gdzie jest zakaz wyprowadzania psów i nie w sytuacji gdy wiem, że w końcu opieka nad tym psem i tak spadnie na mnie. Nie i jeszcze raz nie. Poza tym taki pies by mnie nie słuchał, ja za miękka jestem na wychowanie czegoś takiego.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:18

A no własnie...
Może trzeba po prostu dać dom psu, żeby zatrzymać kota. To chyba nie tragedia? Myśmy mieli kiedyś Nowofunlandkę, która wszystkie kolejne zwierzęta w naszym domu kwitowała jedynie obróceniem z obrzydzeniem głowy. Wszyskie były jej przedstwiane, a ona tylko przewracała oczami i z obrzydzeniem odwracała sie do nich tyłem. Co nie znaczy, że nie chodziła na spacer z kotem, który sypiał jej na ogonie :wink: .
Kocio psia przyjaźń może być bardzo piękna. A skoro (takie odnoszę wrażenie) i tak jesteś w domu, mogłabyś bez problemu przypilnować aklimatyzacji psio kociej.
Do you think this is wise, boy? Crossing blades with a pirate?
Obrazek

Ćma

 
Posty: 1576
Od: Wto sty 18, 2005 11:51
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon maja 16, 2005 15:21

Ćma pisze:A no własnie...
Może trzeba po prostu dać dom psu, żeby zatrzymać kota. To chyba nie tragedia? Myśmy mieli kiedyś Nowofunlandkę, która wszystkie kolejne zwierzęta w naszym domu kwitowała jedynie obróceniem z obrzydzeniem głowy. Wszyskie były jej przedstwiane, a ona tylko przewracała oczami i z obrzydzeniem odwracała sie do nich tyłem. Co nie znaczy, że nie chodziła na spacer z kotem, który sypiał jej na ogonie :wink: .
Kocio psia przyjaźń może być bardzo piękna. A skoro (takie odnoszę wrażenie) i tak jesteś w domu, mogłabyś bez problemu przypilnować aklimatyzacji psio kociej.


Problem jest tu, że nie ma mnie w domu. Ja pracuję, a Tż pracuje na zmiany, więc albo nie ma nas oboje, albo jednego.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:22

Kropeczko, a moze jakis mniejszy pies ktory rowniez uszczesliwilby Twojego TZ?

Kulfon

 
Posty: 706
Od: Nie maja 01, 2005 8:33

Post » Pon maja 16, 2005 15:28

Kulfon pisze:Kropeczko, a moze jakis mniejszy pies ktory rowniez uszczesliwilby Twojego TZ?


Jemu się podobają psy duże, rotwailery, owczarki niemiecki itp. Z małych tylko west'y ale dla takiego psa to trzeba mieć i miejsce i zdrowie. Poza tym sądzę, że Kropa byłaby mało zachwycona konkurencją. Ja zaś nie mam zamiaru wstawać o 3 do dwóch futrzaków.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:30

Rozumiem kropeczko. Faktycznie, z psami jest troche pracy.

Kulfon

 
Posty: 706
Od: Nie maja 01, 2005 8:33

Post » Pon maja 16, 2005 15:34

kropka75 pisze:
Kulfon pisze:Kropeczko, a moze jakis mniejszy pies ktory rowniez uszczesliwilby Twojego TZ?


Jemu się podobają psy duże, rotwailery, owczarki niemiecki itp. Z małych tylko west'y ale dla takiego psa to trzeba mieć i miejsce i zdrowie. Poza tym sądzę, że Kropa byłaby mało zachwycona konkurencją. Ja zaś nie mam zamiaru wstawać o 3 do dwóch futrzaków.


No tak, to piekne psy - ale na 40 metrach :?:
Skoro kot budzi watpliwosci :?:
Chyba raczej nie...
Zdecydowanie lepiej westa.

A co do wstawania o 3 rano - Kropeczko, to nie jest problem.
Jesli planujecie dzieci, to bylby swietny trening :wink:
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon maja 16, 2005 15:40

Wiem, że to trochę obok tematu, ale...
Nie, na takiego psa nie zgodzę się w życiu, nie w mieszkaniu 40 metrów

znajomi mają rotka w mieszkaniu 32 m2....
nie w centrum miasta przy parku gdzie jest zakaz wyprowadzania psów

nie wierzę, że w pobliżu nie ma miejsca gdzie pies może się wybiegać...
i nie w sytuacji gdy wiem, że w końcu opieka nad tym psem i tak spadnie na mnie

a może to złe założenie? Myślę, że nie wyszłaś za nieodpowiedzialnego człowieka...
Poza tym taki pies by mnie nie słuchał, ja za miękka jestem na wychowanie czegoś takiego.

żartujesz!? dlaczego niby miałby Cię nie słuchać? A do wychowania "czegoś takiego" nie potrzeba siły a tym bardziej twardego serca... wystarczy dużo miłości i konsekwencja. Wiem o czym mówię. Miałam rotka, był najczulszym psem pod słońcem. Gdy się urodził syn, to warował przy jego łóżeczku, gdy dziecko zapłakało a mnie nie było w pokoju, to pies przybiegał i prowadził do małego. Syn uczył się chodzić trzymając się uszu tego "groźnego" psa.
Rotki to wspaniałe psy, zepsuć je może tylko głupi opiekun...
Nie i jeszcze raz nie

:( :?
Wydaje mi się Kropko, że Ty po prostu nie przepadasz za psami....Twój TZ niekoniecznie musi kochać koty...

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Pon maja 16, 2005 15:41

Dziękuję, ja już mam trening, wychowałam mojego brata. Jest między nami bardzo duża różnica wieku.
Poza tym psy i koty żyją długo, nie chcę tego traktować jako wprawki do dziecka.
Inna rzecz, że przy małym Mateuszu tak się nie wymordowałam co przy jednej, małej kotce... :)

No i jest u nas obecnie na tyle nieciekawie, że z pewnością żadnych decyzji odnośnie nowych zwierzów nie będzie. Tym bardziej nie będzie decyzji o innych stworzeniach...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:44

hej, spryskiwacz to naprawdę dobra metoda.Oczywiście jesli kot nie lubi wody.
ja tak oduczylam Mojrę drapania kanapy :D Trochę to trwało ale byłam konsekwentna.Udawałam ze nie widzę co ona robi i z ukrycia pryskałam. Trzeba spryskiwacz nastawić na taki wąski ostry strumien.Ona nawet nie kojarzyla tej wody ze mną :wink: Zachowywałam sie jak oszołom :lol:
Teraz tez czegos tam usiluję ja nauczyć, ale kapnela sie ze spryskiwacz jednak jest polaczony z moja osobą i idzie mi oporniej :wink:
powodzenia, nie zazdroszcze sytuacji
ObrazekObrazek

Mała

 
Posty: 1007
Od: Śro gru 29, 2004 21:20
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon maja 16, 2005 15:48

justyna_ebe pisze:Wiem, że to trochę obok tematu, ale...
Nie, na takiego psa nie zgodzę się w życiu, nie w mieszkaniu 40 metrów

znajomi mają rotka w mieszkaniu 32 m2....
nie w centrum miasta przy parku gdzie jest zakaz wyprowadzania psów

nie wierzę, że w pobliżu nie ma miejsca gdzie pies może się wybiegać...
i nie w sytuacji gdy wiem, że w końcu opieka nad tym psem i tak spadnie na mnie

a może to złe założenie? Myślę, że nie wyszłaś za nieodpowiedzialnego człowieka...
Poza tym taki pies by mnie nie słuchał, ja za miękka jestem na wychowanie czegoś takiego.

żartujesz!? dlaczego niby miałby Cię nie słuchać? A do wychowania "czegoś takiego" nie potrzeba siły a tym bardziej twardego serca... wystarczy dużo miłości i konsekwencja. Wiem o czym mówię. Miałam rotka, był najczulszym psem pod słońcem. Gdy się urodził syn, to warował przy jego łóżeczku, gdy dziecko zapłakało a mnie nie było w pokoju, to pies przybiegał i prowadził do małego. Syn uczył się chodzić trzymając się uszu tego "groźnego" psa.
Rotki to wspaniałe psy, zepsuć je może tylko głupi opiekun...
Nie i jeszcze raz nie

:( :?
Wydaje mi się Kropko, że Ty po prostu nie przepadasz za psami....Twój TZ niekoniecznie musi kochać koty...


Więc ja byłabym głupim opiekunem. Nie chcę takiego psa, bo się go zwyczajnie boję. To raz. A dwa - moi znajomi mają takiego, fakt jest miły, ale słucha tylko pana, kobieta może go wołać trzy dni i nie przyjdzie, olewa ją i tyle. Może się uprzedziłam, ale pies mojego TŻ też słuchał tylko jego, więc mam skąd czerpać to uprzedzenie.

Nie wiem gdzie tu pies może się wybiegać. Mieszkam tu od niedawna, a obok jest park z placem zabaw dla dzieci. Skóra mi cierpnie gdy widzę, że ktoś tam wyprowadza psa, więc na pewno nie poszłabym tam ze swoim. Poza tym ja nie chcę psa. Nie że nie lubię, ale nie chcę.

To, że cała odpowiedzialność spadnie na mnie to nie jest złe założenie, to fakt. Tak, wyszłam za nieodpowiedzialnego człowieka, to też jest fakt, niestety.

Jasne, że nie musi kochać kotów! Święta prawda. Tylko, że to on tego kota do domu przyprowadził! I to jest sedno całego problemu...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:50

Mała pisze:hej, spryskiwacz to naprawdę dobra metoda.Oczywiście jesli kot nie lubi wody.
ja tak oduczylam Mojrę drapania kanapy :D Trochę to trwało ale byłam konsekwentna.Udawałam ze nie widzę co ona robi i z ukrycia pryskałam. Trzeba spryskiwacz nastawić na taki wąski ostry strumien.Ona nawet nie kojarzyla tej wody ze mną :wink: Zachowywałam sie jak oszołom :lol:
Teraz tez czegos tam usiluję ja nauczyć, ale kapnela sie ze spryskiwacz jednak jest polaczony z moja osobą i idzie mi oporniej :wink:
powodzenia, nie zazdroszcze sytuacji


Dziękuję.

No i zawsze to pocieszenie, że komuś się udało.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:59

:?
Kropko, wiem że to Ty najlepiej znasz sytuację i nie moją rolą jest oceniać...
Tylko jest mi po prostu smutno :(
A podrapaną tapetę można w artystyczny sposób zamaskować :wink:
Wystarczy kupić rolkę innej, pasującej tapety i w odpowiednich lamówkach nakleić na zdewastowane miejsca, robiąc z nich obrazy w awangardowym stylu :twisted: Roboty niewiele a można mieć pewność, że nikt nie będzie miał takich samych :wink: A znajomym wmówić, że takie było założenie :lol:

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: EwaMag, Hana i 195 gości