Menel ma całkiem dobre. Mocznik spadł z 67 do 33, kreatynina z 2,6 do 1,4. Jutro umawiam zasrańca na zabieg renwacji paszczy, co wet na oko przewiduje jako wielkie rwanie.
Femcia. Kreatynina spadła z 4,4 do 2,8. Mocznik ze 130 do 75. Femkę kroplówkuję dalej, dalej lespewet i za jakieś 10 dni powtórka badań.
Najbardziej ucieszyło mnie, że dla weta taka reakcja jest ewidentnym dowodem, że u obu kotów był to stan ostry. Szczególnie spadek Femci o tym świadczy. Gdyby to była PNN, kreatynina po kroplówkach mogłaby spaść, ale nie aż tyle. No i femcine nadżerki się ładnie goją.
Jeszcze nie ogłaszamy sukcesu, ale łomot spadającego mi z serca kamienia powinien być słyszany w Pekinie.
Powiem Wam jedno. Dawno tak mi się nie trzęsły ręce, jak dzwoniłam do lecznicy. Głos mi drżał tak, że miałam kłopoty z mówieniem.
Ale uff.
To teraz bardzo proszę deklaracje zrzutek na zabieg Menela, bo ja pulę kasy na jego leczenie wyczerpałam na 10 lat do przodu, jak leczyłam mu na początku jego pęcherz. Grosza na zęby rudego nie wydam. Tym bardziej, że skoro przy zrujnowanej paszczy Menel tyle żre, to zastanawiam się, kto go będzie utrzymywać, jak przestaną go boleć zęby
