


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
mir.ka pisze:Tam gdzie mieszkam to chyba wszystkie koty z domów są wychodzące oprócz moich. Nieraz je spotykam jak chodzę z Dżekiem, są nawet takie co chodzą na spacer razem z psem. W blokach koty mieszkające na parterze też sa wypuszczane, nawet na niektórych balkonach mają zrobione schodki. Jak się kot przyzwyczai do wychodzenia to go sie w domu nie utrzyma, będzie się dopominał o wyjście. Nawet koty przebywające w mieszkaniach chcą wychodzić na balkon czy na klatkę schodową, same o tym dobrze wiecie.
MaryLux pisze::201461![]()
barbarados pisze:Jestem
Atta pisze:mir.ka pisze:Tam gdzie mieszkam to chyba wszystkie koty z domów są wychodzące oprócz moich. Nieraz je spotykam jak chodzę z Dżekiem, są nawet takie co chodzą na spacer razem z psem. W blokach koty mieszkające na parterze też sa wypuszczane, nawet na niektórych balkonach mają zrobione schodki. Jak się kot przyzwyczai do wychodzenia to go sie w domu nie utrzyma, będzie się dopominał o wyjście. Nawet koty przebywające w mieszkaniach chcą wychodzić na balkon czy na klatkę schodową, same o tym dobrze wiecie.
W domach wolnostojących praktycznie wszędzie tak jest, chyba ze sobie ludzie zbudują woliery, bo inaczej zwierz wymknie się z podwórka. Trzeba trzymac pod kluczem, jako niewychodzące.
U nas kot,który był z nami od maleńkości miał możliwość wyskoczenia z balkonu, szczególnie po odejsciu wilczura lubił "chodzić na psy" Tesknił za nim, ale my już na psa się nei zdecydowaliśmy, tylko przygarnęliśmy kotkę. Cóż.. on wolał psyto sobie chodził jednego takiego podziwiac pod jego balkon
Był kotem specyficznym, wybierał sobie przyjaciela, ale jak mu jakiś namolnie tyłek zawracał to robił z nim porządek, więc były takie egzemplarze, które z daleka omijały nasz balkon. Nie za bardzo tyłek mu wchodził na drzewo, wolał osobistą konfrontację, nawet dwóch jednocześnie potrafił załatwić. I raz przyszli z żalem państwo z osiedla,że ich pies ucierpiał w starciu... tylko myśleli,że my mamy pekińczyka
Nie kazdego kota da się w domu zatrzymać. Pamiętam, w bloku koleżanki mieli persa, który tak się wydzierał,jakby go ze skóry obdzierali, bo chciał wyjśc na dwór. Musieli go wypuszczać,inaczej sąsiedzi by nie wytrzymali i ich zamordowaliA kot lubił chadzać na polowania, wybiegać się i przynieść jakies trofeum, nawet jesli to była szmata ze śmietnika, a często garść sierści, jak mu jaki kot wpadł w łapy. Szatan nie kot
Ewa L. pisze::201461![]()
![]()
![]()
![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 89 gości