Super, że się kotków pozbywam
A co do zdrowia, to nie narzekam, chociaż sam zabieg potwornie dał mi w kość
Nie wiem, co się stało, bo normalnie prochy przeciwbólowe biorę tak rzadko, że reaguję na sam widok apapu
A po zabiegu pakowali we mnie morfinę przez pół dnia i bez skutku
I byłam tylko coraz bardziej nawalona, a ból nie ustępował - koszmar to był
Chyba jakaś nietypowa reakcja na głupiego jasia - zabieg był bez narkozy ogólnej, a przespałam go jak zabita.
Na szczęście od następnego dnia, po wyjęciu drenu (i powrocie do domu) zaczęło się poprawiać i z dnia na dzień coraz lepiej.
Dalej lecę na tramalu, ale już schodzę z dawek.
W dzień jest w porządku, apap wystarczy - tylko marudna jestem, ale to nic nowego
Noce są najgorsze - orteza spać nie daje i wszystko zaczyna boleć.
Jak mi pozwolą spać bez tego dziadostwa, to ze trzy dni prześpię
Za to koty są przeszczęśliwe
Pańcia, która cały dzień leży w wyrku i nie miota się bez sensu po chałupie, wyraźnie im pasuje
Zarówno tym, które mogą sobie poleżeć na pańci, jak i tym zsocjalizowanym inaczej - Syrnikom i innym Baśkom
A regularne odwiedziny dziewczyn fajnie robią niektórym na socjalizację
Np. taki Landzik pokazał już Martynie całą swoją miziastą stronę osobowości, zamiast udawać, że go nie ma
Finezja też nabrała zaufania do obcych.
No i mała Kraska, która jako jedyna z miotu nie miała do obcych przekonania, też już potrafi wleźć gościowi do torebki i wcale się nie przejąć opierdzielem