Anna61 pisze:Też tak myślałam ale w pewnym momencie już zwątpiłam (ale to chyba przez natłok problemów).
Przyznaję, że rzeczywiście podglądałam Twój wątek od połowy sierpnia, ale wtedy nie mogłam jeszcze myśleć o adopcji kotów. Przede wszystkim nasz dom musiał stać się znów bezpieczny dla kotów, czyli wolny od wirusa - mutanta. Zdawaliśmy sobie sprawę, że sam Virkon, Ace i dziesiątki prań nie wystarczą, by się go pozbyć, że konieczny jest czas, by wyginęły wszelkie pozostałości po tym badziewiu, które zabiło nasze kociaki.
Ponadto sami musieliśmy dojść do siebie, otrząsnąć się z rozpaczy i przeżyć żałobę, żeby na spokojnie dojrzeć do decyzji.
Chciałam, by wszyscy domownicy chcieli tego tak samo, jak ja. Bez przymusu, naciskania, namawiania. By nie podejmować decyzji pochopnie, a potem się wycofywać.
To dlatego nie zawracałam Ci głowy wcześniej.

I nie chciałam też blokować ewentualnej adopcji, bo przecież mógł się zgłosić inny domek i mogłabyś mieć dylemat.
A teraz jestem Ci bardzo, bardzo wdzięczna za to, że nam zaufałaś i powierzyłaś te dwa skarby
