
nie omieszkam, mama sie ucieszy, ze ma wsparcie (na codzien spotyka sie raczej z oporem i nieprzyjemnosciami jako karmicielka

)
martwie sie o Pufke, bede dzis dzwonic do tego domku. Najgorsze, ze Pufka zostala pozbawiona swojego koszyczka

uprzedzalam te dziewczyne, ze no niezbedne, mowila ze ma (po kocie, ktorego mieli wczesniej, znalezionego po wypadku, leczyli go, ale sie nie udalo ) ale jak przyszlam to nie bylo

Biedna Pufka, w ogole nie chciala opuscic swojego ulubionego miejsca

(wahalam sie, kurna przeciez nie sprezentuje babce koszyka za pol bani bo mnie na to nie stac, jakby zaproponowala ze odkupi, policzylabym jej taniej

ech smutno mi)
Pufka w koszyczku czulaby sie bezpieczna no i co najwazniejsze, daje sie wowczas latwo oswajac, bo mozna ja glaskac, miziac i nie oponuje ...
Wiecie jak to jest, przyzwyczajam sie do adopcyjnych kotow i zawsze wydaje mi sie, zaden domek nie bedzie lepszy niz u nas

W zasadzie w calej mojej "karierze" jedynie w przypadku Tysona i Zwirka bylam stuprocentowo pewna, ze domek jest cudowny
Ale moze martwie sie na zapas, moze bedzie dobrze i Pufeczka wyjdzie w koncu na prosta

To, ze dziewczyna jest troszke nierozgarnieta i z cala pewnoscia nie skonczyla PR nie swiadczy o tym, ze nie bedzie dobrym opiekunem dla Pufki, prawda? Troche dystansu mi chyba nie zaszkodzi

w kazdym razie jak udalo sie przez te krociotka chwilke Pufeczke zobaczyc, byla zachwycona jej uroda
Natomiast dostalam wieczorem sms'a od Tadzika

Tu juz o niebo lepiej, Tadzik juz oswojony, bawi sie wszystkim co dookola (ciekawe, czy rozmawial juz przez telefon

) i wszystkich oczarowal swoja uroda

trafil do BARDZO mlodej pary, dziewczyna miala kotka, ale zostal u rodzicow, zreszta Tadzik go wczoraj zapoznal

a chlopak wydaje sie bardzo odpowiedzialny, podobalo mi sie, jak mowil kocie - dziczku, ktorego spotkal na swej drodze, z takim zaciekawieniem polaczonym z troska
