Kikur szczepienie zaliczył w sobotę, troszkę się potem źle czuł, ale już w niedzielę było ok.
Za to Feluś wczoraj znowu zrobił nam kawał i ukrył się wieczorem lub w nocy na balkonie (małż nie wie, kiedy dokładnie ostatni raz wychodził zapalić). Dzisiaj rano o 5.30 wpadł zmarznięty do domu, pogalopował do miski i natychmiast zakopał się w pościeli. Kuwety jeszcze nie odwiedził.
Na balkonie na szczęście jest budka, są dywaniki i poduszki na krzesłach, ale mimo wszystko futro było chłodne. Oby nie skończyło się to jakimiś kłopotami.
