Bezdomne koty

ASK@ pisze:Dzieciak jeszcze

ma napewno 7tyg,ale jest tycia :placz:

To dzieco szarej właśnie wypuszczonej kotki.Były dwa maluchy 11 sierpnia.
Tutaj z matką ,widać jak się powiększy dzieci z prawej strony kotki.
Obrazek

Prosiłam pseudopomagaczy z fundacji Ogon Do Góry ,żeby zabrali do uśpienia,skoro nie wzięli wcześniej (a byli na miejscu i widzieli kotkę w wysokiej ciąży ).Nie zabrali.W wyniku ich nieudolnych działań na świat przyszły maluchy.Zrobiłam zdjęcie 11 sierpnia ,wysłałam,żeby podjechali zabrać do uśpienia,zanim kotka wyniesie małe. Jak grochem o ścianę. Kobieta z Ogona odpisała mi bezczelnie na info i mmsa z małymi "I co ja mam z tą wiedzą zrobić?" Szczyt wszystkiego

TOZ Kołobrzeg także utrzymywał,że mała teraz w dobrej kondycji (jak łapali matkę),choć mi mignęła przez sekundę (uciekając do dziury)i widziałam zaropiałe oczy. Pytam,czy ma zdrowe oczy,bo nie wydaje mi się. Nie,nie ,nie ,dobre,ma się dobrze.Mieli zabrać z matką ,nie zabrali.
Poprzednie z kk też nie zabrali.Już go tam nie ma.Pewnie padł.Nie widziałam kota,który samoistnie ,bez leków wyleczy się z kk,a tak wyglądał
Obrazek

Tylko selekcja naturalna.Nic więcej chyba nie pomoże tamtym kotom. Organizacje prozwierzęce jedynie udają,że cokolwiek robią.
Robotnik mówił zjawce,że kolejnego malucha znaleźli przedwczoraj martwego pod samochodem.

To samo spotka dzieci kotki,o którą walczyliśmy na FB,by wysterylizowali.Dwa tyg.prosiłam.Przyjechali,jak już się okociła. Kolejne maluchy zamarzną i odejdą w męczarniach.
Niech szlag trafi takie organizacje !!!!!!!!!!

Kuźwa, to jacyś sadyści....

Kotka ma się dzisiaj o wiele lepiej. Wcina animondę - carny- opchnęła prawie całą puszeczkę. Conva jej nie pasi, choć po te 10 ml strzykawką wcisnęłam z dodatkiem beta-glukanu.Oczko dużo lepiej.A oczka są jeszcze niebieskie.
Wieczorem szybko się "zorganizowała' w swojej kwaterze, ustaliła gdzie kuwetka i do czego służy, gdzie podgrzane legowisko (dwa termofory). Dzień spędziła w wiklinowej budce w mieszkaniu, wygrzewając się w plamie słońca. Ale na noc pójdzie do piwnicy- mój 13-letni nerkowy kot jest wyraźnie spięty

. No i takie zostawianie jej w mieszkaniu to tylko pod moją obecność bądź krótką nieobecność,- z uwagi na stan mojej mamy, ledwo co dającej sobie radę z podstawowymi czynnościami, za to denerwującej się na mega wszystkim( np wczoraj był kryzys zdrowotny z powodu kociego
pawia

Pan Daniel twierdził, że dwa buraski z miotu od tej szylci właśnie w przeddzień mojego przyjazdu zabrała ze sobą jakaś wczasowiczka. Twierdził też, że kotka, która została zabrana na sterylke pozostawiła maluchy młodsze od tych z miotu z szylcią, no i one z głodu, bez matki, padły. O czym on mówił? Jednocześnie twierdził, że ta co się ostatnio wykociła, to te maluchy ma, tylko przeniosła do sąsiedniego ośrodka i mieszka w "agawie"( pewnie na wielkiej donicy)- już nie szłam tam sprawdzać

Aha- czarnuszek, jak ten ze zdjęcia tam był, i wyglądał dobrze

Moja alergia na takie "organizacje" rośnie z roku na rok :evil:

Zjawko,nie znam kociego dziecka,które nie lubi Convalescenta.A odchowałam kilkadziesiąt. Jak je przyrządzasz? Ona sama je,powinna wypić Conva jak mleko.Nawet najedzone maluchy rzucają się na Convalescenta jak na mleko mamy. Nie było w miocie z tą malutką szylkretką dwóch burasków. Był jeden.I jeszcze starsze,sporo starsze,z innego miotu. PILNIE DT POTRZEBNY. MAŁA NIE MOŻE MIESZKAĆ SAMA W PIWNICY :strach:

Mała wczoraj wieczorem ponad godzinę bawiła się ( w miejscówce piwnicznej)- tam ma dużo miejsca, a ja w tym czasie porządki piwniczne robiłam; no powiedzmy- miałam robić.
A po zabawie było głaskanie i mała włączyła traktorek.
Niby nie jest źle - ale jest weekend i nie siedzęod rana do wieczora w pracy...
Conva rozrabiam w kozim mleku ( zgodnie z najnowszymi miauowymi trendami :mrgreen:

) i ciepłe na spodeczku podałam- i nic..generalnie jej lepiej idzie jedzenie stałego pokarmu, chlipiącej np wody, to jej nie widziałam.
A ten pan Daniel to sprawił wrażenie zaangażowanego ale zakręconego ( żeby nie powiedzieć- czymś z lekka naćpanego)

**Adopcje: 12 >>**

tabo10 pisze:Zjawko,nie znam kociego dziecka,które nie lubi Convalescenta.A odchowałam kilkadziesiąt. Jak je przyrządzasz? Ona sama je,powinna wypić Conva jak mleko.Nawet najedzone maluchy rzucają się na Convalescenta jak na mleko mamy. Nie było w miocie z tą malutką szylkretką dwóch burasków. Był jeden.I jeszcze starsze,sporo starsze,z innego miotu. PILNIE DT POTRZEBNY. MAŁA NIE MOŻE MIESZKAĆ SAMA W PIWNICY

Nie zgodzę się z tą Convą. Mam malca na skraju przepaści i należy do tych co nie przełkną nawet Convy. Całkowite unicestwienie samego siebie.Miałam takich kilka...niestety. z reguły oznacza to ,że kot jest chory ,słaby, poddaje się. O ile nie je i innych potraw. Jeśli je to tego trzeba się trzymać.
Trzymam mocne kciuki za DT.
Za całość także :ok:

To całkiem inny przyklad. Bardzo chory kot może nie chcieć niczego,z powodu choroby,a nie dlatego że nie lubi.Conva maluchy pochłaniają jak mleko mamy,którą straciły. Mała szylcia je puszkę. Zjawko,ja rozrabiam Conva do konsystencji gęstej śmietany.Sprobuj z wodą letnią przygotowaną,bez mleka koziego. Convalescent to bomba kaloryczna,to jej teraz bardzo potrzebne.Musi przytyć i się odżywić,jest za chudzieńka. ASK@ za Twoje chorowitki :ok:

**Adopcje: 12 >>**

Dzięki za kciuki . Mocno się zdadzą.
Właśnie miałam takie zieciska co to żyją i w domach dupki grzeją a Convy nie ruszyły. Bywają takowe. Co mnie też dziwi.
Może trzeba spróbować tylko z wodą rozrobić lub rozpecać np z Gerberkiem lub innym pasztecikiem. Czasem pomaga. Szkoda by było by tyle dobrego nie pochlipała dziewunia.Zawsze to jakieś składniki odżywcze pakuje się. Dobrze,że je. Śliczna jest. Ona ma jeszcze niebieskie oczęta?

Kicia pochłania z dużym apatytem puszeczki animonda carny - i do tej puszki zaczęłam dodawac po trochu convy- tak zjada- solo convy w żadnej postaci- ani na wodzie ani na kozim mleku, ani gęstej ani rzadkiej. Ciekawe, ze w ogóle nie interesuje się wodą- wygląda na to, że płynu tyle co z puszeczki i tej przemycanej convy....
Kupale wzorcowe. Kicia ma humor- rozrabiała dziś aż furczało

I trochę dziczy- jak się jakiś czas nią nie zajmować, to wita prychaniem jak się podejdzie- i to koniec dziczenia w tym kontekście. Gorzej, że puszczona na wolną przestrzeń, jak się już nabawi to idzie się zaszyć w mysia dziurę; tu może być problem, jak będzie gdzieś , gdzie są takie trudne do spenetrowania "mysie dziury".
Dziś było miło, jutro tez mam sporo wolnego czasu. Złe dni przed nami od środy

Info z ostatniej chwili- lata sobie mała po pokoju i właśnie wytaszczyła sobie w ząbkach spod kanapy "zgubioną" rano zabawkę ( taki piłko pompon)

Boże,dzięki za dobrą kupę :201494

To Bardzo,Bardzo ważne u takiego malucha. Zwłaszcza,że do tej pory jadła tylko wędliny,które dały kucharki z niedojedzonych porcji ze stołówki,które zostały po wczasowiczach