Przyszłam tu żeby złożyć zażalenie na moich właścicieli.
Może oni są dobrzy, dają mi jeść, pogłaskają czasem ale chyba nie wiedzą ile niebezpieczeństw czyha w mieście na biegającego kota.
Ja wiem że to tak fajnie biegać przez ulicę , uciekać przed samochodami ale boje się że mi się kiedyś nie uda. Że jakiś samochód się nie zatrzyma i już nie będzie tak fajnie.
Dlatego tu przyszłam do Pana żeby mnie Pan zabrał i znalazł mi nowy domek.
Może nie być taki jak ten mój ale niech będzie bezpieczny.
Przyszłam do Pana bo wiem że mi Pan pomoże. Bo inni ludzie tylko patrzą albo i nie patrzą jak ja biegam między tymi samochodami na ulicy Andersa. Taka na przykład Puchacz, szła wczoraj z koleżanką i jak mnie zobaczyły siedzącą przed komendą to tylko powiedziały: O! tu by się przydał Bonifacy.
Może go Pan zna, może pan wie kto to taki ten Bonifacy?
Uprzejmie proszę o wysłuchanie i rozpatrzenie mojej prośby.
Trochę to potrwało ale Bonifacy wyszedł z pracy i czekając na dziedzińcu zobaczył jak kicia biega po ulicy a potem przyszła pod komendę i przycupnęła koło niego. Podszedł do niej i spróbował ja pogłaskać. Od razu zrobiła baranka i bez protestu dała się zabrać do samochodu.
Zabrał ją do weta i do domu.
Cdn…
