Może i racja, Marzenia, nie mam doświadczeń z tymi wszystkimi lekami .. i szkoda, że nabieram
Nie wyrobiłam wczoraj patrzenia i słuchania tego słaniającego się z głodu kota! Ok. 4pm dałam po żółtku. W końcu to jakby taka gęściejsza woda..
Zjadła, wylizała.. dalej była głodna. Jakoś przetrzymałam do wieczornego pomiaru cukru i karmienia. Wcześniej dostała bupaq tylko. Cukier dość wysoki , ale trudno się dziwić - rano nie jadła więc i insuliny nie dostała. Kolację zjadły.
Ale w nocy.. gdzieś po 23 [niektórzy to widzę jeszcze nie poszli spac o tej porze] obudził mnie bardzo dziwny dźwięk. Zerwałam się na równe nogi..Migdał śpi w transporterku swoim.. Morela siedzi koło drzwi wejściowych i patrzy po prostu. Pomyślałam, że ma zwidy albo mi się śniło.
Zasypiam - znowu. Już wiedziałam, że Morela, ale nie widziałam - i nie wiem - dlaczego. To taki niski , gardłowy,głośny miauk 'aaaauuu' , ale nie robiący wrażenia, że z bólu. Raczej jakbym kojarzyła z rują. Znowu siedzi koło drzwi wejściowych.
I tak kilka razy - za każdym się zrywałam, a kot patrzy na mnie albo na drzwi i nic. Gaszę światło - wyje, ale tak 'pojedynczo' .. W końcu, po kilku razach jej przeszło.
Migdał olał.
DZisiaj normalnie. Oba koty jadły, cukier Moreli prawie w normie.. Drugie śniadanie - mięso - też zjedzone. Ale na żądanie Moreli chrupek, się nie złamałam jeszcze. Wprawdzie po bupaqu pewnie nie czuje bólu, ale myślę, że mogłaby zrobić sobie krzywdę.