Historia taka, ze w lecznicy gdzie szpitaluję "swoje" kotki są dwie panny z FIV+

Niczyje zupełnie. Ktoś z jedną przybiegł gdy przymierała głodem, a potem ktoś inny z drugą. Panie doktorki wyleczyły i tak oto siedzą dzień noc w szpitalnej klatce:( Niczyje, bez przyszłości. Jesyne co moge to pomóc szukać domu, zawieźć puszeczki czy drapaczek. Tylko tyle:(
Jedna Miziasta , czarna dama. Bardzo kochana. Łasi się, mruczy, domaga uwagi

Wysterylizowana Na oko dokrotek około 3 letnia i Ona Biedulinka taka. Na oko 8 latek, więc dużo jej nie zostalo. Nosi kołnierz bo miała leczone uszko. Serce mi skradły:( Nie chcę by reszte swojego życia spędziły w klatce

Macie połysły, rady jakieś ?

Koteczki są we Wrocławiu.
Nie umiem wrzucić zdjęcia, dlatego wrzucam moje wydarzenie na FB
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theaterhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theater