Pumba
Czytam to forum dość regularnie, bo jest fascynujace , no i mam koty, zawsze warto się coś ciekawego dowiedzieć się o kotach, skoro juz je mam.
Ale muszę szczerze przyznać, że na pewno nie wkładam tyle energii, czasu i fascynacji w szukanie kotom domu, ile bym mogla włożyć, gdyby to szukanie kotom domu było dla mnie priorytetem. Z tego co czytam na forum wiele osób jest naprawdę doskonałych w szukanie kotom domów i jest w stanie wy-adoptowaćw w ciągu roku kilkanascie/kilkadziesiąt kotów.
Ja nie jestem w stanie.
a czy to wynika z tego że jestem w tym beznadziejna -pewnie tak.
I z tego że przeważnie w głowie mam coś innego niż koty -pewnie też.
I z tego że po kazdym oddanym kocie raczej mam kaca, niż poczucie euforii -też. Staram się wybrać w miarę dobry dom, ale wcale nie jest to łatwe, bo większość ludzi , którzy dzwonią, to sa całkiem abstrakcyjni -nie chcą rozmawiać nawet, tylko odebrać kota od razu, w tym dzwonią małe dzieci i nastolatki w większości..
I rozmowy z potencjalnymi domami zasadniczo są wkurzające, bo są takie całkiem bez sensu. Nie dlatego, że mam jakieś wygórowane wymagania, szukam kogoś rozsądnego i komunikatywnego. Nie musi kochać kotów jak dzieci, byle miał jakąś wizję swojego życia z kotem na przyszłość, i miał świadomość że koty jedzą codziennie i czasem coś podrapią/narzygają gdzieś.
Dlatego wcale nie chcę być żadnym DT. Ale mam nadwyżkę kotów w mieszkaniu, i coraz bardziej odbieram to jako problem niż jako misję. Akurat Pumbo to jest naprawdę fajny kot, więc szczególnie jego szkoda dla jakiegoś oszołoma. (Bo taki np Ryjek to sam jest oszołom
ale jego to nikt nie chce, przy czym mam świadomość że gdybym moim priorytetom było wy-adoptowanie Ryjka to może kogos bym znalazła jednak).
Priorytetem wiecie, w sensie, że myślę o tym dniem i nocą, śnię o tym, i jest to absolutnie najważniejszą sprawa.
z drugiej strony tez muszę szczerze przyznać, że kotów nie kocham, a na forum bardzo często czytam o wielkiej miłości do kotów i w ogóle. Kot to kot
lubię Patmola (zazwyczaj) i Tymka lubię, a Ryjek mnie raczej wkurza (ze wzajemnością), no ale miłości to w tym nie ma.
Może do tych udanych /licznych adopcji potrzebna jest miłość, albo inny priorytet, i ja po prostu zajmuję się nie tym co powinnam.
dzisiaj chciałam poczytać miau rano - wątek na samej górze o tytule
Dylemat - oddać z miłości? i pierwsze zdanie
Zanim zacznę chcę zaznaczyć - kocham swoje koty. Naprawdę je kocham. no i tam dalej że koty musi odać bo kolidują z jej planami
Z jednej strony kocham je jak dzieci, z drugiej myślę, że ta miłość musi być mądra i muszę zdecydować do jest dobre dla NICH a nie dla mnie. i jestem już głupia z tego wszystkiego