MAU pisze:Kochana Furciu![]()
![]()
Wszystkiego najkociego w wigilię 1-szych urodzin w Twoim Nowym Domu.Żyj długo,zdrowo i szczęśliwie,a w kuwecie niech codziennie będzie Twój bezproblemowy urobek![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Juro minie równo rok odkąd przyjechałaś ze schronu do DT ,który,na szczęście,stał się domem stałym,wymarzonym,takim jedynym na całe długie i szczęśliwe życie.Nic lepszego nie mogło Cię spotkać Fureczko![]()
![]()
Aniu za miłość,troskę i wspaniałą opiekę,jaką otaczasz tę tak bardzo skrzywdzoną przez los i za wszystkie 4 łapki wyciągniętą zza Tęczowego Mostu Koteńkę wielkie dzięki![]()
![]()
![]()
![]()
Żyjcie sobie wspaniała Kocia Drużyno na czele z jutrzejszą Jubilatką wraz z Waszymi Dużymi długo,zdrowo i szczęśliwie,a Wasi Aniołowie Stróżowie niech zawsze nad Wami czuwają![]()
![]()
![]()
![]()
Furcia i jej Duzi dziękują kochanej Cioci Basi za piękne i wzruszające życzenia.



Rok temu zakichany po pachy, mocno kulawy Furas opuścił gościnne schronisko i zamieszkał z nami. Chyba wbrew swojej woli.
Przez pierwsze tygodnie był postrachem domu i krwawo tłumił wszelkie próby oswajania.
Miał plan eksterminacji wszystkich rezydenckich kotów, powzięty po wykonaniu spisu powszechnego z natury.
W Furczanej duszy kotłowało się bardzo długo; walczył w niej zaciekle bulterier z aniołem. Noc ducha zaowocowała decyzją utworzenia nowego stada.
Furczas włączył do niego Dużych oraz - z braku innych możliwości - jednego kota, Tereskę.
Nie miał pomysłu, co zrobić z tym burym zakapiorem, który jak opętane perpetuum mobile pchał się do jego twierdzy.
Teresiak także świętuje - drugą rocznicę przeprowadzki z Palucha.

Zapis w kronice z pamiętnego 2 lipca 2015 roku brzmiał:
Tereska 241/15 też już na swoim.
Najpierw pro forma zaszyła się w najdalszym kącie pokoju. Za kwadrans, głaskana i mrucząca, kiwała się w nakołdernym tańcu udeptywańcu.
Poszłam za dobrą radą Cioci M. [Magdar77] i nie wahając się, zaserwowałam młodej tę inną "dietę gastro". Wciągnęła od razu 5 kawałków i chciała jeszcze.
Tymczasem resztę dobrodziejstwa zwęszyła Miki i za chwilę rozpętała się wielka uczta, dzielona pospołu z Diabłem.

Tereska to miziak, traktorek i kot naręczny

Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że będą z nami mieszkać 4 kocie kobitki, zemdlałabym z wrażenia

Chyba tak jest, że każdy przybysz poszerza przestrzeń domu i nie czuć, że jej ubyło.
Zapis z 4 lipca donosił:
Wersja demo (mizianie, pokazywanie brzuszka) zakończyła się u Tereski 2 h po przyjściu do domu. W pewnym momencie rzuciła się na ręce jak tygrys, z uszami do tyłu i syczeniem

Dla nas to oczywiste, że dla małej znów świat odwrócił się o 180 stopni i musi się na nowo przyzwyczaić do zmiany.
Jednogłośnie z Młodszą przyjęłyśmy strategię „kot niewidoczny”. „Przestały” ją śledzić ciekawskie oczy i nikt jej nie dotykał.

Znalazła azyl w szufladzie i tam spędziła kilka godzin, po czym wyszła i wsunęła kilka kawałków gotowanego kurczaka.
Tereska przez te parę dni może ze trzy razy siarczyście kichnęła, ale nic nie wskazuje na nawrót kataru; no może jedno oczko wczoraj wyglądało, jakby wypłynęła łza.
Kocia jest bardzo ciekawska; już pierwszego dnia, późnym wieczorem, poszła obejrzeć rezydentów w dalszych partiach mieszkania.

Iga, Diabeł i Miki z napuszonymi ogonami zwiewały przed nią.
Dziś Tereska goniła Diabła, z wyraźnie towarzyskim zamiarem. Nie syczy pierwsza, tylko ciekawie przygląda się reszcie.
Jest śliczna, (brawa dla fotografa, nie znałam Tereski bezpośrednio, zaiskrzyło gdy zobaczyłam ją na forum).
Biegunki brak

Serdecznie macha do Was

W rezydentów jakby piorun strzelił. Towarzystwo osowiałe, Miki syczy na Igę i Diabła, warczy na Teresię.
Cóż, adaptacja. Dopieszczamy towarzystwo jak tylko się da.
Iga dostała nowe legowisko, bo zazdrościła wariatkom pudełek


Obecnie...
W małym burym łebku ostatnio głośno szumiały kręcące się trybiki, bo kot myślał nad zmianą.
Tereś lubi czasem stanąć sobie na najwyższym szczeblu drabiny. Drewnianej, bo wiadomo, społeczną już osiągnął.

I tak sobie stojąc, rozgląda się po niedostępnych z podłogi przestrzeniach.
I już WIE!. Będzie kolonizował płaskowyże.
Sufit jest dopiero na wysokości 3,25 m i... nikt tam nie mieszka.
Cóż to za rozkoszny widok dla paparazzi!

Ekscytująca podróż po grzbietach książek i dużo miejsca dla małej dziennikarki.
Tereś schodzi już tylko na posiłki, na wedkę i do kuwety.

klaudiafj pisze:Baltimoore pisze:Piszesz juz ta książkę o swoich kotach???![]()
Pisz koniecznie, to będzie bestseller![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Obiecuję, że bardzo poważnie pomyślę o tym, kochane Czytelniczki.


Byleby koty regularnie dostarczały materiału...