Klub kotów wiejskich wychodzących.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 09, 2005 10:33

Wiecie co... moje nie wychodza bo sie o nie boje. Jak pojada na wakacje do mamy beda wychodzic (z dala od drogi) bo nie mam fizycznej mozliwosci zeby wtedy nie wychodzily. Nie mam i juz. Ale jak szukam domu dla kota ze schroniska nie dyskryminuje "domow wychodzacych" bo wcale nie uwazam zeby lepiej bylo kotu w schroniskowej klatce niz w domu wychodzacym - nawet jesli niesie to ze soba zagrozenia. Dlatego wydaje mi sie ze ta dyskusja "jak powinno byc" nie patrzy troche na realia... i na to ze jak odmowimy domom wychodzacym kota to (pomijajac to ze wezma kota z innego zrodla) to nasz zwierzak bedzie wciaz gnil w klatce. A nie wiem kto ma sile i czas na szukanie tylko niewychodzacych domow dla tysiecy bezdomnych kotow. To mozna zrobic jak mamy 1,2,3 znalezione kotuchy, ale nie jak ogrom nieszczescia jest na taka skale. Tak ja uwazam.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 09, 2005 10:33

uważam, ze bezpiecznym miejscem wypuszczania kotow jest ogród ogrodzony w sposob uniemozliwiajacy sforsowanie przez kota plotu
lub woilera - o dowolnej wielkosci i rozmiarach
lub zabezpieczone wewnetrzne patio

nie potrafie pochwalac zgody na obcowanie kota z natura w sposob niosacy dla niego zagrozenia - a do tego watek z kotami w kwiatkach sie sprowadza

i do ARKI - przestan odwracac bieg dyskusji w sposob jaki to robisz
sadzisz ze pozostali dyskutanci pochwalaj pozbywanie sie kota z domu w wymienionych przez ciebie przypadkach ?
jak zwykle gdy brakuje Ci argumentów szermujesz emocjonalnymi haslami odwracajacymi uwage od meritum sprawy
jak rozumiem Fina na twe perswazje ustne przyznala, ze zachowala sie niegodnie ? i jako panienka akurat po deszczu szlajac sie nie bedzie ?
a bez deszczu przechodzac przez droge spojrzy w prawo, lewo, w prawo i dopiero ruszy ?

to co napisalas reprezentuje wlasnie ta mentalnosc antropomorfizacji niedopuszczalnej dla mnie - ja wytlumacze kotu, jak bezpiecznie wychodzic
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 09, 2005 10:33

Beliowen pisze:Nongie, ale dlaczego nie chcesz zrozumiec, ze problem z utrzymaniem Milusia w domu wynika z decyzji Twojej, a nie jego :?:
Przeciez to takie proste.
Gdybys nie chciala, zeby on wychodzil, to on by nie wychodzil.

Zakocona, co ma wiek kotow do tego, ze znajduje sie je na poboczach rozjechane przez samochody :?:
W swoim poscie uporczywie podkreslasz, ze to "mlode koty, ok. roku".
Nie rozumiem, przyznam sie.

Tomoe, Brynia - nie sadze, zeby teksty o tym, jakie to zycie jest ogolnie niebezpieczne wniosly cokolwiek do dyskusji.
Czlowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoi.
W tym wypadku - za koty.
W watku o Nemo pisalas, Tomoe, ze "to moglo przytrafic sie kazdemu z moich kotow, zanim trafily do mnie".
To bylo raptem 19 kwietnia.
Mamy 9 maja.
Wiem, ze poglady sa po to, zeby je weryfikowac, ale w tym wypadku podziwiam tempo zmian...


Nie wiem, czemu udajecie jakieś strasznie nieinteligentne osoby. Ludzie piszą wyraźnie, .że jest różnica między kotami wychodzącymi w środku miast, i wychodzącymi z dala od dróg i miejskich niebezpieczeństw. Uparcie nie dociera do Was to rozróżnienie. Albo udajecie, ze nie dociera. Nie raczycie brać pod uwagę w swej argumentacji, że istnieją koty które chcą wychodzić ponad wszystko w świecie, i takie które nie mają w ogóle takich potrzeb. Nikt tu nie daje do zrozumienia, że "wszystkie dachowce powinny być wychodzace". Tylko że wychodzace powinny być te, które a/ bez tego życia sobie nie wyobrażają, b/ mają to szczęście że mieszkają w odpowiedniej okolicy. Nie macie prawa potępiać zbiorowo właściceli kotów wychodząch nie znając każdego indywidualnego przypadku i nie mając pojęcia, na ile ich wychodzenie jest faktycznie niebezpieczne. O dziwo wszyscy własciclele kotów wychodących potrafią posługiwać się pogłębioną argumentacją, piszą o kociej psychice, o zrozumianiu swoich zwierząt, o ich uczuciach. Wy macie jeden argument powtarzany jak katarynka, czyli zwłoki kota na poboczu. Uczucia kota? A on ma coś takiego? odpowiedzialne wypuszczanie? Eeeee, niemożliwe...

A już tekst o Milusiu "Żeby chciała, żeby nie wychodził, to by nie wychodzil" zalatuje mi ciężkim przypadkiem totaliryzmu. Jakbym chciała, żeby moje koty siedziały non stop zamknięte w kiblu, pewnie by siedziały. No i?
Ostatnio edytowano Pon maja 09, 2005 10:40 przez tomoe, łącznie edytowano 1 raz
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 09, 2005 10:35

MariaD pisze:A co z kotami "póldzikimi" tzn takimi, które do tej pory żyły przy człowieku, zależne są od karmienia, ew. opieki medycznej, absolutnie nie nadają sie do zamkniętych pomieszczeń typu mieszkanie a z jakichś powodów straciły dotychczasowych opiekunów?
Czy lepiej wogóle nie dać komuś z domem i ogródkiem kota? Nie wydawać kotów do stadnin, gospodarstw jako wychodzące? Pozbawić opieki wogóle? Przy tej ilości kotów w potrzebie? Pisze tu o dorosłych i podrośniętych kotach, bo małe kociaki można w 100% oswoić i przyzwyczaić do niewychodzenia.


Nie wiem, Mario.
Nie mam calosciowego programu.
Mysle, ze kazdy przypadek trzeba by rozpatrywac indywidualnie - zreszta, ci, ktorzy decyduja o wyborze nowego domu dla kotow do adopcji wlasnie tak robia.

Wazne jest natomiast uswiadamianie ludziom istniejacych i mogacych zaistniec zagrozen.
Bo nie kazdy ma wyobraznie :wink:
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon maja 09, 2005 10:41

Beliowen pisze:
MariaD pisze:A co z kotami "póldzikimi" tzn takimi, które do tej pory żyły przy człowieku, zależne są od karmienia, ew. opieki medycznej, absolutnie nie nadają sie do zamkniętych pomieszczeń typu mieszkanie a z jakichś powodów straciły dotychczasowych opiekunów?
Czy lepiej wogóle nie dać komuś z domem i ogródkiem kota? Nie wydawać kotów do stadnin, gospodarstw jako wychodzące? Pozbawić opieki wogóle? Przy tej ilości kotów w potrzebie? Pisze tu o dorosłych i podrośniętych kotach, bo małe kociaki można w 100% oswoić i przyzwyczaić do niewychodzenia.


Nie wiem, Mario.
Nie mam calosciowego programu.
Mysle, ze kazdy przypadek trzeba by rozpatrywac indywidualnie - zreszta, ci, ktorzy decyduja o wyborze nowego domu dla kotow do adopcji wlasnie tak robia.

Wazne jest natomiast uswiadamianie ludziom istniejacych i mogacych zaistniec zagrozen.
Bo nie kazdy ma wyobraznie :wink:



Ciezko znac kazdego kota czekajacego w schronisku i przewidziec jaki bedize jego stosunek do wychodzenia. Ciezko odeslac z kwitkiem osobe co ma dom w ogrodkiem (zakladam ze po uprzednim przepytaniu tej osoby na temat stosunku do kota, opieki i okolicy w ktorej mieszka) a potem patrzec jak kot nadal sie meczy w klatce.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 09, 2005 10:51

Ja tak trochę BTW. Przed trafianiem na forum moja "wiedza fachowa" o kotach opierała się głównie na filmach BBC i zakupionej tuż przed zakoceniem książce brytyjskiego weta, którego nazwiska chwilowo nie pomnę. Z wszystkich wyżej wymienionych wynikało, że dla Brytyjczyków normalna jest sytuacja w ktorej koty swobodnie wychodzą kiedy chcą lub z niewielkimi ograniczeniami (np. tylko w dzień), często również te rasowe. Autor ksiażki przekonywał, że jeśli nie ma innej możliwości kot może (właśnie "może", a nie "powinien") przebywać równiez cały czas w domu i nie będzie to dla niego krzywdą. Cała masa porad dotyczyła montażu drzwiczek, które umożliwiają swobodne spacery. Oczywiście takie podejście uwarunkowane jest dominującym na Wyspach typem zabudowy - raczej domki niż blokowiska i na pewno wyzszym poziomem kultury miejscowej ludności w podejściu do zwierząt. Jednak z całą pewnością i tam trafiaja się agresywne psy, okrutni ludzie i samochody oraz rozne nieszczęśliwe wypadki.
Więc nie wiem dlaczego części z nas tak trudno się pogodzić z faktem, że wypuszczanie kota to też jest jakaś norma, tyle że u nas mało popularna.
Żeby nie było, że propaguję albo namawiam - przedstawiam tylko inne podejście. Mój własny kot został zapisany od razu do klubu niewychodzacych niestety ewidentnie wbrew jego woli

eela

 
Posty: 1535
Od: Wto lip 13, 2004 10:47
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 09, 2005 10:53

No wlasnie, Wlochy, Wenecja....a tutaj nie ma prawie wcale kotow ani psow na ulicy, to dobrze, ale jakos tak i smutno, tu wszystko jest pod kontrola. Pisze o Danii, kraju w ktorym mieszkam. Z drugiej jednak strony...no po prostu nie widac tutaj walesajacych sie bezpanskich psow czy kotow, nie widze tych tragedii na ulicach, rozjechanych zwierzat itd. Raz jeden myslalam ze trzeba bedzie kotka przygarnac, byl w naszym ogrodzie, wzielismy go do domku, dostal jedzenie i picie, no ale chcial potem wyjsc wiec wyszedl, i dobrze ze wyszedl poniewaz okazalo sie ze to jest kotek pewnej Szkotki ktora mieszka 3 domy dalej od naszego. Uff, ciesze sie ogromnie ze moj kot tak nie robi, nie chodzi sobie z wizytami po sasiadach, jakos tak przyzwyczajony do nas i do swojego domku, nie musze sie zamartwiac i cudow robic zeby go pilnowac. Wychodzi ale tylko pod naszym nadzorem, juz pisalam o szelkach, poza tym z powodu Befa ogrod jest porzadnie zabezpieczony. A on i tak nie chce sobie robic eskapad, to taki domowy kanapowiec :) I co dziwniejsze, musialam weta wrecz zmusic zeby mi zwierzaki na wscieklizne zaszczepil bo wet mowil ze tu wscieklizny po prostu NIE MA. Wiec mu powiedzialam ze moje zaszczepic musi bez wzgledu na wszystko bo przeciez jak bede jechac do Polski to na pewno z ktoryms z nich pojade, wiec ma zaszczepic najlepiej wszystkie od razu i tyle, no zaszczepil :) Tesciowa swojego Labradora na wscieklizne nie szczepi wogole, i tutaj to jest normalne, jednak co kraj to obyczaj.

Kulfon

 
Posty: 706
Od: Nie maja 01, 2005 8:33

Post » Pon maja 09, 2005 10:56

Kochani napiszę jeszcze coś za co pewnie zostanę przez niektórych zlinczowana, ale uwazam, że nie powinnismy zapominać o prawach natury, równowadze w przyrodzie itd. Czy wiecie co stałoby się, gdyby wszystkie koty w miastach zostały pozamykane w domach?. Zostalibyśmy zjedzeni przez myszy i szury. Miasto, w którym mieszkam, zwłaszcza stare dzielnice są zaszczurzone i pełne myszy. Koty, które biegają u mnie na podwórku czyli 8 kotów sąsiadki + 1 mój codziennie urządzają polowania na te paskudne gryzonie i zwykle rano sprzątaczka sprząta z podwórka jakieś mysze lub szczurze zwłoki. Ktoś powie, że są trutki, ale szczury to inteligentne bestie...gdy jeden zginie nastepne nie chwycą się trutki. Równiez do tego celu sa potrzebne nasze kochane kociambry.

Bagirka

 
Posty: 379
Od: Nie sty 02, 2005 17:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 09, 2005 11:02

tomoe pisze:Nie wiem, czemu udajecie jakieś strasznie nieinteligentne osoby. Ludzie piszą wyraźnie, .że jest różnica między kotami wychodzącymi w środku miast, i wychodzącymi z dala od dróg i miejskich niebezpieczeństw. Uparcie nie dociera do Was to rozróżnienie. Albo udajecie, ze nie dociera. Nie raczycie brać pod uwagę w swej argumentacji, że istnieją koty które chcą wychodzić ponad wszystko w świecie, i takie które nie mają w ogóle takich potrzeb. Nikt tu nie daje do zrozumienia, że "wszystkie dachowce powinny być wychodzace". Tylko że wychodzace powinny być te, które a/ bez tego życia sobie nie wyobrażają, b/ mają to szczęście że mieszkają w odpowiedniej okolicy. Nie macie prawa potępiać zbiorowo właściceli kotów wychodząch nie znając każdego indywidualnego przypadku i nie mając pojęcia, na ile ich wychodzenie jest faktycznie niebezpieczne. O dziwo wszyscy własciclele kotów wychodących potrafią posługiwać się pogłębioną argumentacją, piszą o kociej psychice, o zrozumianiu swoich zwierząt, o ich uczuciach. Wy macie jeden argument powtarzany jak katarynka, czyli zwłoki kota na poboczu. Uczucia kota? A on ma coś takiego? odpowiedzialne wypuszczanie? Eeeee, niemożliwe...

A już tekst o Milusiu "Żeby chciała, żeby nie wychodził, to by nie wychodzil" zalatuje mi ciężkim przypadkiem totaliryzmu. Jakbym chciała, żeby moje koty siedziały non stop zamknięte w kiblu, pewnie by siedziały. No i?


Tomoe, przejrzalam pierwszej kilkanascie stron watku, wynotowalam co ciekawsze spostrzezenia zwolennikow wypuszczania kotow.
Przy okazji, znalazlam Twoja pierwsza w tym watku wypowiedz - i przepraszam za atak. Byl nieuzasadniony.

Jednak, moj brak inteligencji, jak zechcialas to okreslic, wyczerpujaco uzasadniaja przytoczone ponizej wypowiedzi:

Anda pisze:Ja osobiście niczego nie propaguję , pojawił się ten temat i odezwałam się.
Uważam jednak, że koty wychodzące są inne niż niewychodzące. Zdrowsze, odporniejsze ....
Poza tym nie bałaganią tak w domu, nie wykopuja kwiatków, nie szaleja po firankach, bo ich wrodzona energia i ciekawość jest zaspokajana w sposób naturalny.


Nongie pisze:Ale w koncu wszystkim nam chodzi o to samo - zeby zwierzaki były szczęsliwe.
Z kotami jak z dziecmi - nie chowa się ich dla siebie, ale dla świata.
Czy nam się to podoba, czy nie.

(...)

Wydaje mi się, ze długowłose koty wychodzące mogą mieć większe wzięcie u amatorów cudzej własności, niż bure europejczyki, ktorych wszędzie pełno. Ot i wszystko.

(...)

Czasem mam wrazenie, ze ludzie zapominają o tym, ze zwierzęta nie istnieją dla ich przyjemności. Nie po to, by zaspakajać nasze instynkty opiekuńcze, potrzebę zabawy czy bliskości. One mają własne życie, własne cele - częścią szacunku dla zwierząt jest uszanowanie ich zwierzęcej natury. Nawet, jeżeli to dla nas bolesne.

(...)

I jeszcze jedno - naprawdę nie każdy kot ginie po góra dwoch latach. Choć rozumiem, ze wielu dyskutantom zależy, zeby własnie taki obraz kota wychodzącego (dwa lata i do piachu) funkcjonował w świadomosci kociarzy.


Merdon pisze:Najszczesliwsze sa kotki wychodzace.


Bagirka pisze:Wydaje mi się, że jeśli są warunki do tego, żeby kot mógł wychodzić i kot wyraźnie się tego domaga...trzymanie go w domu jest wbrew naturze.


To tyle, jesli chodzi o moja inteligencje...
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon maja 09, 2005 11:06

eela pisze:Ja tak trochę BTW. Przed trafianiem na forum moja "wiedza fachowa" o kotach opierała się głównie na filmach BBC i zakupionej tuż przed zakoceniem książce brytyjskiego weta, którego nazwiska chwilowo nie pomnę. Z wszystkich wyżej wymienionych wynikało, że dla Brytyjczyków normalna jest sytuacja w ktorej koty swobodnie wychodzą kiedy chcą lub z niewielkimi ograniczeniami (np. tylko w dzień), często również te rasowe. Autor ksiażki przekonywał, że jeśli nie ma innej możliwości kot może (właśnie "może", a nie "powinien") przebywać równiez cały czas w domu i nie będzie to dla niego krzywdą. Cała masa porad dotyczyła montażu drzwiczek, które umożliwiają swobodne spacery. Oczywiście takie podejście uwarunkowane jest dominującym na Wyspach typem zabudowy - raczej domki niż blokowiska i na pewno wyzszym poziomem kultury miejscowej ludności w podejściu do zwierząt. Jednak z całą pewnością i tam trafiaja się agresywne psy, okrutni ludzie i samochody oraz rozne nieszczęśliwe wypadki.
Więc nie wiem dlaczego części z nas tak trudno się pogodzić z faktem, że wypuszczanie kota to też jest jakaś norma, tyle że u nas mało popularna.
Żeby nie było, że propaguję albo namawiam - przedstawiam tylko inne podejście. Mój własny kot został zapisany od razu do klubu niewychodzacych niestety ewidentnie wbrew jego woli

Na tych samych Wyspach Brytyjskich na stronach hodowców jest mnóstwo zastrzezeń typu "We don't sell kittens to homes which allow free roaming".

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 09, 2005 11:15

Oberhexe pisze: Na tych samych Wyspach Brytyjskich na stronach hodowców jest mnóstwo zastrzezeń typu "We don't sell kittens to homes which allow free roaming".

Z tego wynika, że nie panuje tam "jedynie słuszny" pogląd na kwestię wychodzenia, co bardzo mi się podoba :wink:

eela

 
Posty: 1535
Od: Wto lip 13, 2004 10:47
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 09, 2005 11:22

tomoe pisze:Nie wiem, czemu udajecie jakieś strasznie nieinteligentne osoby. Ludzie piszą wyraźnie, .że jest różnica między kotami wychodzącymi w środku miast, i wychodzącymi z dala od dróg i miejskich niebezpieczeństw. Uparcie nie dociera do Was to rozróżnienie. Albo udajecie, ze nie dociera.


ludzie (w tym ja i kinus, innych nie mam czasu szukać) wyraźnie piszą, że większej różnicy NIE MA
w okolicach uznawanych przez niektórych za "spokojne", też giną
można mówić jedynie o okolicach mniej, lub bardziej NIEBEZPIECZNYCH
Od-vetowy Snus
Za vetem veto - liberum veto :evil:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57917
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Pon maja 09, 2005 11:22

Kaska pisze:
jak rozumiem Fina na twe perswazje ustne przyznala, ze zachowala sie niegodnie ? i jako panienka akurat po deszczu szlajac sie nie bedzie ?
a bez deszczu przechodzac przez droge spojrzy w prawo, lewo, w prawo i dopiero ruszy ?
to co napisalas reprezentuje wlasnie ta mentalnosc antropomorfizacji niedopuszczalnej dla mnie - ja wytlumacze kotu, jak bezpiecznie wychodzic


Po pierwsze nie wiesz dokladnie GDZIE mieszkam, KIM sa moi sasiedzi, jak usytuowana jest moja psesja wiec badz laskwa swoja bujna wyobraznia nie wybiegac az tak daleko.

Ja tez moge Ci sto uwag dac-uwazaj-Twoje koty bigajac po drapaku pod sufit moga spac i zlamac szczeke bo masz zapewne podloge b. poslizgowa, polakierowana lekierm extra polysk.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pon maja 09, 2005 11:32

ARKA pisze:
Ja tez moge Ci sto uwag dac-uwazaj-Twoje koty bigajac po drapaku pod sufit moga spac i zlamac szczeke bo masz zapewne podloge b. poslizgowa, polakierowana lekierm extra polysk.


na takie niebezpieczeństwa narażone są wszystkie koty, zarówno wychodzące jak i niewychodzące

wychodzące sa narażone na niebezpieczeństwa dodatkowe
Ostatnio edytowano Pon maja 09, 2005 11:33 przez Keti, łącznie edytowano 1 raz
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Pon maja 09, 2005 11:33

Kaska pisze: jak zwykle gdy brakuje Ci argumentów szermujesz emocjonalnymi haslami odwracajacymi uwage od meritum sprawy
jak rozumiem Fina na twe perswazje ustne przyznala, ze zachowala sie niegodnie ? i jako panienka akurat po deszczu szlajac sie nie bedzie ?
a bez deszczu przechodzac przez droge spojrzy w prawo, lewo, w prawo i dopiero ruszy ?



:wink: napisalam to jak przerywnik-aby POWROCIC do watku a nie aby odbywal sie sabat czarwonic.

Wiesz, kot to takie sprytna istota, ze wcale nie chce chodzic mokry-zawsze znajdze jakies miejsce, tak naprawde aby schowac sie przed deszczem.
A tak wogole deszczowa woda do kapieli jest lepsza niz chlorowana kranowa :wink:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, luty-1, misiulka i 89 gości