Mecusi odzyla dupka po infekcji. Znaczy po zastrzyku p/infekcji. I to w ciagu zaledwie 14 godzin.
Z racji goszczenia maloletniego brata, ktoren zajal sennie nasza sypialnie zabunkrowalismy sie na kanapie w pokoju komputerowym.
Spalismy jak susly. Z nami Mamut (na moich biednych nogach) i Merci (na noga TZa, ktoren nic nie poczul).
Mruczanko, spanko, mniamnianko CMOK.
Super.
8 rano.
Jeeeebuuuuut i
patataj patataj patataj
Zerwalam sie na rowne nogi, slepiem rozespanym rzucilam po pokoju... a raczej tym, co z niego zostalo. Ubrawszy bryle ocenilam straty:
Kwietnik urwany ze sciany razem z kolkiem
w scianie ziejaca ogromna paszcza dziura
biedna hodowana od 3 lat trzykrotka zaliczyla upadek z wysokosci
potrzaskana doniczka
ziemia rozwalona po calym pokoju
po calym biurku
po krzesle
po kompie
po polkach
(swiezo podalny kwiatek

)
Ofiary:
Trzykrotka i doniczka poniosly smierc na miejscu
dywan w ciezkim stanie, ale stabilny
Mocno wystraszona Merci
Nadwyrezony umysl Mamuta, ktoren musial szybko przyjac do rozumu, co sie stalo
Moje zwiedle uszy po wysluchaniu litanii TZa
Pogrzeb doniczki i kwiatka odbyl sie w pol godziny po zdarzeniu. W smietniku
Reanimacja poostalych sprzetow przebiegla szybko, sprawnie i niezwykle owocnie. Sprawca zdarzenia wyszedl juz z szoku. Mamutowi rozum sie nieco przegrzal i uilowal zezrec miske
TZ w 3 godziny po zdarzeniu powiedzial "Mercusiu, kotusiu, CMOK, chodz do Tatusia niegrzeczna dziewczynko

"