
Zadałam się z pewnym czarnym kocurkiem. Chciał zemrzeć pod moim balkonem, ale mu nie dałam. Dzikusek był bardzo chory. Nie interesowało go jedzonko w klatce-łapce, złapałam go w ręce. Obecnie jest leczony (koci katar, świerzbowiec, kupa kleszczy i nie wiem co jeszcze) w lecznicy. Koszty rosną z każdym dniem. Staram się znaleźć dla niego dom. Problem jest w tym, że to jest około 6-letni dziki kot. Żeby spróbować go przyzwyczaić do nowego domu potrzebna jest duża klatka. Bardzo chciałabym ją pożyczyć na parę tygodni. Najchętniej z Radomia lub okolic. A w ogóle powiedzcie, czy ma to sens, żeby próbować go oswoić? Czy może puścić wolno tam gdzie bytował? Pozdrawiam serdecznie.