Jesteśmy.
Rudy jeszcze z nami, co paradoksalnie, jest dla mnie bardzo trudne. Wiem, że trwałej poprawy nie będzie. Kilka razy w tygodniu mam obawy, czy to już? Steryd działa, więc nie. Co 2 tygodnie kontrola i convenia i rozważania - czy już? Wskazania są, jak najbardziej, ale od miesiąca. Kot nie czuje się gorzej, poprzednio ugryzł zaropiałym kłem weterynarza  

 . Śpi na drapaku, upomina się o jedzenie, chodzi na kuwetę. Gania się ze mną, kiedy chcę go dziabnąć - już chyba złapaliśmy algorytm. Dwie rundy po pokoju,  potem sprint do kuchni, pod szafkę, gdzie przyduszam go kocem i kłuję. Kurtyna, tzn. saszetka.
Nie chcę odbierać mu dni życia bez potrzeby. 
Nie chcę przekroczyć granicy między pomocą a terapią uporczywą. 
Wzniosłe myśli o etyce mieszają się z przyziemnymi - nie pojadę na majówkę, bo nie zostawię kota w stanie terminalnym pod dochodzącą opieką. Życie ....
Poza tym wieści niezłe. Lelkcia Dowcipna rozlizała sobie w DSie bliznę po sterylce i wylądowała w kaftaniku  

 . Dom ma Mały Zezowaty Pingwinek  
  
 , Państwo mocno musieli kombinować z zabezpieczeniem staaaryyych okien. Mały trochę się chował ale szybko rozkręcił  
 Dom ma Mahoń, jest absolutnym bogiem i ma swój fun-page  
 Dom ma też Bombur, kupił sobie nową Panią, którą skierowała Pani Lelci  
  
  
 . A to wszystko sprężyna Romi  
  
  
 Bombur ma kumpla w sowim wieku i masie  

 . Takie koty wiedzą, co w życiu ważne i nie zajmują się głupstwami  
