Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Bestol pisze:Szczerze Arłynaa, ten jeden jest ogromny, w życiu tak wielkiego kota nie widziałam nie tyle gruby co wielki.
Tylko one nie są za bardzo miziaki. Dadzą się pogłaskać ale nie za bardzo.
Bestol pisze:Może dlatego, że w większości gabinetów weterynaryjnych właśnie Royal w sprzedaży. Nie otrzymałam informacji z DT jaką suchą karmę powinnam stosować (powiedziano mi tylko, że podstawą jest mokra, polecali animodę, a sucha - jaką uważam bo stanowi tylko dopełnienie dla mokrej). Gdyby nie to Forum to bym nadal słuchała weta i karmiła kociambra suchym Royalem (poza mokrą karmą oczywiście).
EDIT
Z czystej ciekawości Was zapytam. Moja znajoma ma spory dom na wsi z bardzo dużą nieogrodzoną ziemią. Okolica wiejska pod miastem. Bardzo daleko od drogi jakiegokolwiek ruchu, raczej brak zwierząt gospodarskich u sąsiadów. Ona nie ma swoich zwierząt. Cały czas kręcą się 3 koty duże koło jej domu - jeden szczerze oooooogromny. Siadają na fotelach ogrodowych, wylegują się na tarasie. Ona je dokarmia. Znaczy zawsze na tarasie mają pełna miskę wody i żarcia. To nie są jej koty. Nie wiadomo czy są czyjeś. Są od paru lat przy jej domu. Zimą wpuszcza je do domu, ale z reguły jak się trochę ogrzeją stają pod drzwiami tarasowymi i chcą wyjść. Latem jak ma otwarty taras też wlezą do domu, ale raczej szybko idą na dwór. Nie są bardzo płochliwe, sama miałam przyjemność pogłaskać tego ogromnego jak siedział centralnie na ogrodowym fotelu. I łaskawie dał się pogłaskać choć miziaty nie jest. Żaden z tych kotów raczej miziaty nie jest. Czy moja znajoma robi źle czy dobrze? Powinna zgłosić fakt tych kotów do jakiejś fundacji, która te koty zabierze?
Bestol pisze: Powinna zgłosić fakt tych kotów do jakiejś fundacji, która te koty zabierze?
arłynaantresoli pisze: Niestety mimo starań zawsze w kubku herbaty pływa jakiś koci kłak mimo tego, że wszystkie 3 słodko śpią
Bestol pisze:Powinna zgłosić fakt tych kotów do jakiejś fundacji, która te koty zabierze?
Bestol pisze:Alienor pisze:Ale wiesz - z mojego doświadczenia wynika, że na jedną rokującą lub sensowną osobę przypada lekką ręką 10, które delikatnie mówiąc traktują kota jako zabaweczkę, co to - jak się znudzi/zepsuje/wypadnie z 8ego piętra z niezabezpieczonego balkonu - to się go wywali i weźmie nowego (albo pozwoli zejść powolną śmiercią po upadku). I niestety każdy z powyższych przypadków to taki, z którym miałam do czynienia (i państwo nie dostali ode mnie kota, ku ich wielkiemu fochowi i obrazie).
Dziękuję za linki. Szczerze poruszyła mnie historia Chipa.
Alienor, teraz mi się wydaje, że każda ze stron medalu patrzy ze swojej perspektywy na adopcje. Ja się na Was oburzam (mam na myśli na komentujących tu opiekunów DT) ponieważ patrzę na DS przez swój pryzmat, przez to jak sama staram się dbać o kotka, jak dla mnie ważne było spełnienie wszystkich warunków dla jego bezpieczeństwa i po prostu dlatego, że nie mieściło mi się w głowie, że ktoś biorąc kotka do adopcji może myśleć lub robić inaczej. Wy się oburzacie na mnie, bo macie doświadczenia z opiekunami o których ja nie miałam pojęcia i by mi do głowy nie przyszło, że tacy pojawiają się często. Byłam przekonana, że jeśli ktoś bierze pod opiekę kotka po przejściach (a myślę, że takie w większości mieszkają w DT) to po to, by dla tego kotka zrobić wszystko. Może z takiego myślenia dochodzi do nieporozumień między DT i DS lub potencjalnymi DS.
P.S.
Kinnia z literaturą nadal u mnie kiepsko
Femka pisze:[...]
Naprawdę uważasz, że wszystko jest w porządku, gdy piękny, zdrowy kot siedzi cztery lata w przytulisku, a fundacja odwala domy, bo przecież może się coś stać? Naprawdę w taki sposób postrzegasz ratowanie zwierząt i dbanie o ich dobro? Naprawdę nic Ci nie zgrzyta?
Dla mnie jest to niepojęte. Ten kot według mnie jest krzywdzony.[...]
Feebee pisze:Bestol, może spróbuj w następnym poście wiersz wolny? A nuż się w końcu spodoba?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 123 gości