Jesteśmy, tylko ja w niedoczas popadłam. Aż mi głupio, jak się dziś zorientowałam, ile minęło od ostatniego wpisu...
Najpierw rozliczenia:
Frajda uzbierała:
50 zł od PixieDixie
25 zł od Alyaa
50 zł od Zuzy i koleżanki
100 zł od MonikaMroz
Wielkie dzięki!
Ja pod koniec zeszłego i na początku tego tygodnia biegałam po fizjoterapeutach - głównie ludzkich, do których wiedzy i doświadczenia mam duże zaufanie, i próbowałam ustalić, co mogę Frajdzie zasponsorować, żeby to miało ręce i nogi. Niektóre propozycje okazały się niewykonalne (no nie zaryzykuję) dla kota. Za to wszyscy polecają pole magnetyczne, ale nie krótkie, 20-30 minutowe zabiegi dość mocnym polem (takie, jakich juz serię 12 miała Frajda na przełomie listopada i grudnia), tylko dużo słabszym, o kształcie impulsu zbliżonym do impulsów neuronów (cokolwiek to znaczy) i długich, najlepiej pożyczyć aparat i niech na nim śpi czy z nim chodzi. Więc szukałam sensownej wypożyczalni, ale były tylko generatory impulsów sinusoidalnych, prostokątnych i trójkątnych. W ogóle patrzyli na mnie jak na wariatkę. Wczoraj znów złapałam po tygodniowym urlopie fizjo, który mi to najobszerniej tłumaczył, no i okazało się, że takie urządzenie małej mocy to dam radę kupić. I kupiłam, przesyłka dziś wysłana, mam nadzieję, że jeszcze przed świętami dotrze. A zapłaciłam niewiele ponad 300 złotych.
Z rozmów z fizjo i rachunków w portmonetce wyszło mi, że to będzie najsensowniejsze posunięcie. Bo wizyta do 30 min w AC - to 50 zł, chodzenie na 20-30 min pola gdzie indziej - to 25-30 zł. No i nigdzie nie ma takich generatorów, jakie mój fizjo uznał za najskuteczniejsze - czyli małe natężenie na kilka godzin.
Kupiłam też - czekam na przesyłkę - preparaty TP-1 i TP-2 dra Tadeusza Podbielskiego. Zobaczymy.
Mi udało się złapać całkiem duże zlecenie (niestety z płatnością dość odległą w czasie), więc muszę się pilnonwać żeby 9 godzin dziennie uczciwie przepracować, bez kawek, telefonów i siedzenia na forum. Więc doba mi się skurczyła... Ale teraz będzie lepiej, bo decyzje podjęte, zakupy zrobione, oby tylko efekt przyniosły. Internet to cudowny zasób wiedzy, ale i śmieci - grzebanie, żeby doszukać się czegoś sensownego zżera koszmarne ilości czasu.
A Frajda różnie. Do ubiegłego wtorku byłyśmy na wsi, więc ganiała 5 dni z rzędu. Teraz ponad tydzień siedzi w Warszawie i znudzona jest okrutnie. Chodzi dalej ładnie, a z sikaniem dalej jest w kratkę. Ostatnie dwie elektropunktury miała prądem stałym, ale coś chyba gorzej działają. Miałyśmy się intensywniej nagrzewać, więc nie wiem, na ile jej stan to efekty lampy, a na ile akupunktury. W każdym bądź razie po 30 minutowym nagrzewaniu od tyłu mięśnie jej się tak rozluźniają, że przez parę minut po zabiegu łapy kota nie słuchają. W ubiegłym tygodniu trochę nam sie rytm kupy rozjechał, ale nie było przerw dłuższych niż 2,5 dnia i obyło się bez parafiny. Dziś znów rano pojawił się żelazny zestaw - kupa i siku w kuwecie. Jutro znów się kłujemy, zobaczymy, jak będzie. A po wizycie, albo najdalej w sobotę na 2-3 dni zawiniemy się na wieś, niech dziewczyna moja sobie trochę pogania.