Byłam na dwodniowym szkoleniu, wróciłam wczoraj wieczorem, nie miałam już siły na komputerowanie.
Pannice zniosły moją obecność całkiem dobrze, stęskniły się owszem, wyżłopały całą wodę z jednej miseczki (z tej z której piją - druga robi za nawilżacz powietrza) i któraś - zapewne Ofelia - udekorowała kocyk naparapetowy pawiem z chrupków. Ale poza tym ok.
Łaskocze mnie w gardle i uszach, mam nadzieję że klima nie wykończyła mi krtani
