No jak to mówią...tu się polepszy ...tam się popieprzy.
Jestem zła, zmęczona i pomimo że nie byłam dzisiaj na moich działkach wróciłam póżno.Na tyle póżno że nie załatwiłam jednej bardzo ważnej sprawy a w związku z tym miałam i mam kolejny kłopot.
Godzinę straciłam na pchanie roweru na lotnisko a potem z powrotem.Jest zgon.Totalny zgon.Myślę że poszło torpedo, wianuszek i Bóg wie co jeszcze.Nie mogłam go nawet prowadzić.Musiałam go pchać i to ze sporą siłą bo koło tylne blokuje i trze.
Nie wiem co ja teraz zrobię.Nie wiem czy można to naprawić a nawet jeśli się uda o ile, to teraz mam ogromny problem przez tydzień.Jak dotrzeć w okolice lotniska i na moje działki.Nie mam skąd pożyczyć.Nowego nie kupie bo mnie na to nie stać.W tej chwili w tym miesiacu nie stać mnie nawet na używany.
To najdalsze trasy.Nie wyrobię tego na nogach.
Nie dam rady wstawić dzisiaj zdjęć.Musiałabym to zrobic na siłę i bez żadnych opisów.A to bez sensu.Musze to zostawić do jutra.
Dzisiaj zrobie tylko bazarek na szybko.Nie dam rady.Przepraszam.