
Jest tak: moje znajome, mieszkające razem, jakiś czas temu przygarnęły królika od siostry jednej z nich. Królik ma ok. 2-3 lat o ile dobrze kojarzę, i jest samicą. Początkowo kicał sobie luzem po całym mieszkaniu, wracając do klatki tylko w celu zjedzenia, napicia się czy załatwienia potrzeb fizjologicznych. Jednak po jakimś czasie zaczął te potrzeby załatwiać nagminnie poza klatką, a ponadto podgryzać wszystko, co się da: kable, meble, ubrania, narzuty, no po prostu wszystko. W związku z czym dziewczyny przestały wypuszczać królika luzem. Od tej pory jest tak wypuszczany tylko czasem, jak się dowiedziałam - ok. raz w tygodniu

Ja, stety lub nie, nie potrafię przejść obojętnie wobec cierpienia czy dyskomfortu zwierzęcia. Mam w tej chwili dwie kocie dziewczyny, i o ile w temacie kotów dokształciłam się wcześniej, o tyle, jak wspominałam wyżej, o królikach wiem niewiele. W dzieciństwie miałam królika, ale z perspektywy czasu widzę, że nie potrafiłam się nim odpowiednio zająć, tzn. jadł jakąś średniej jakości karmę z zoologa i był wypuszczany z klatki stanowczo za rzadko.
Muszę przyznać, że zastanawiam się trochę nad przygarnięciem tego królika, bo pokochałam ją od pierwszego wejrzenia

Dziękuję osobom, które dotarły do tego momentu
