W przypadku mojego psa nie wydzielałam jedzenia. Mój pies - owczarek niemiecki - miał możliwie pełną miskę, ale to był pies, który dużo czasu spędzał na świeżym powietrzu i miał bardzo dużo ruchu. Byłam przekonana, że zapewniając psu zawsze pełną miskę robię dobrze i to właśnie na jednej z wystaw owczarków niemieckich od najlepszych polskich hodowców dowiedziałam się, jak poważny robię błąd.
W przypadku mojego kotka, jak tu na forum uczciwie pisałam zaczęłam karmienie od suchego whiskas, następnie przeszłam na suchą animondę (kupiłam 10 kg O.O), którą szybko rozdałam, bo wyczytałam, że otwarty worek nie może długo stać, a mój wówczas mały kociak chyba zjadałby ją rok. Potem przeszłam na Royal. Suchej Animondy i whiskasa i potem royala dawałam mojemu kociakowi do bólu, pełna miska jak tylko byłam w domu. Wsuwał jak odkurzacz, był jak chodzący przewód pokarmowy (ciągle jadł i z przeproszeniem produkował dużo kup). Przed kastracją ważył 3.300. Byłam u 3 różnych wetów i każdy powiedział, że muszę nastawić sobie alarm, bo kot zaczyna niebezpiecznie robić się zbyt puszysty (nie gruby, czy otyły jeszcze, ale stanowczo powinnam zadbać o jego wagę). Wówczas mokrą karmę - Animondę dawałam tylko raz dziennie 50g (potem karmę za Waszymi radami zmieniłam). Potem karmę wydzielałam, aktualnie jak pisałam 3 razy mokra (razem 150g) i raz sucha (ok. 40-50g). Mój kotek wygląda normalnie, wysmuklał - na moje oko oczywiście i brzuch już mu nie "wisi" (wcześniej myślałam, ze to fałd skórny i taka jego uroda, ale formalnie ten fałd zniknął). Absolutnie cały czas do najsmuklejszych moja pociecha nie należy. Jak pisałam, z ustaleniem jego wieku jest problem, ale na 100% nie ma 12 miesięcy (zgodnie z tezą Animalsów powinien mieć teraz 7 mscy, według wetów przeprowadzających zabieg kastracji - teraz miałby ok . 9 msc (pisałam o tym na forum, gdy martwiłam się, czy jednak nie zrobiłam za szybkiej kastracji). Dlatego tak bardzo dopytuję się o tą pełną zawsze miskę i podchodzę do niej ostrożnie.
Co do pani Doroty Sumińskiej, już wcześniej czytałam jej felietony i artykuły, np. pożywienie jej kotków wygląda tak: "Kot domowy, inaczej niż pies, powinien mieć jedzenie zawsze pod łapą, bo jada często i po troszku. Tu znakomicie sprawdza się sucha karma. Może stać w misce i nie zepsuje się. Poza nią podajemy zwierzakowi wszystko to, co dalibyśmy dziecku do drugiego roku życia, plus surowe mięso. Chyba najprościej będzie wymienić to, czego jeść nie powinien, czyli: ostre i mocno słone potrawy, cebula, czosnek, grzyby, czekolada, surowa ryba i surowe białka jaj" (...) W moim domu jest dwanaście kotów i każdy lubi co innego. Najstarsza, dwudziestopięcioletnia Zula przepada za pieczonym kurczakiem i tuńczykiem w sosie własnym. Szymon, Donek i Mundek gustują w surowym mięsie. Maciuś kocha kabanosy. Rudy – majonez, masło i rosołek. Unek wyjada psom buraki i co jeszcze dziwniejsze – ryż. Białka i Bietka chrupią kruche ciasteczka. A, zapomniałam: Unek zlizuje z sałaty sos winegret. Oczywiście to nie są ich dania główne, tylko przystawki" (Kocia dieta - Dorota Suminńka
http://www.werandacountry.pl/zwierzeta/ ... ocia-dieta)
Jeśli dobrze zrozumiałam, zgodnie z tym co radzi ta Pani, należy podawać kotom wszystko to, co dalibyśmy dziecku do drugiego roku życia, z wyłączeniem ostrych i mocno słonych potraw, cebuli, czosnku, grzybów, czekolady, surowych ryb i surowych białek jaj?