izma pisze:Ja się zakochałam w Misi ale nie mogę przekonać męża. Mamy już jednego koteczka i jest dosć chorowity dlatego chciałabym wiedzieć coś więcej na temat choroby, którą przeszła Misia. Czy dalej trzeba będzie ją leczyć? Obawiam się czy finansowo podołam.
Czy Misia jest z rodzaju przytulaczków czy raczej nieśmiała? Czy załatwia się do kuwetki? Czy to, że już jest jeden kotek, nie będzie jej stresować?
O mamusiu tyle pytań...ale jakoś chciałabym go przekonac do tego słodziaka. Napiszcie mi cos więcej...plisss......
Misia jeszcze nie skończyła leczenia, ale przed końcem i tak jej nie oddam, zaczęłam wcześniej szukać domu, bo o dom nie jest łatwo.
Co Misi było: tego nie wie nikt. Została zabrana od karmicielki, która jest żywą ilustracją przysłowia o piekle wybrukowanym dobrymi chęciami

. Kobieta od czasu do czasu zabiera ciężko chore kociaki ze swojego rewiru i próbuje je leczyć. Jak jej sie nie udaje, to wtedy dzwoni do mojej koleżanki, jako do ostatniej deski ratunku i nie daje sobie przetłumaczyć, żeby dzwoniła,
zanim kociaki są jedną łapą po tamtej stronie
Misia była leczona u tej pani na zapalenie płuc, trafiła do nas na "problemy z oczkami". Okazało się, że ma porażenie centralnego układu nerwowego. Dostała końską dawkę leków i leczenie na miesiąc. W tej chwili wyszła z tego, tzn. jest sprawna - biega, skacze, radzi sobie doskonale. Nie widzi i nie mamy pewności, czy to wynik porażenia, czy wcześniej też nie widziała (ale nie chce mi się w to wierzyć, bo podobno miesiąc czasu przychodziła sama na karmienie, zanim się "rozchorowała").
Dziś o 19 jesteśmy umówione na badanie dna oka, po badaniu napiszę coś więcej.
Co Misi nie jest: nie ma białaczki ani FIP'a. Co prawda testy wypada powtórzyć, ale pierwsze wyszły negatywne, a wetka stanowczo twierdziła, że u kota w tak złym stanie, w jakim Misia była w momencie badania, jeśli te wirusy są, to praktycznie zawsze wychodzą.
O Misi ogółem:
- załatwia się do kuwetki
- je bezproblemowo, dosyć dużo, ale nadal jest drobniutka
- co do przytulastości jest różnie. Misia raz przyjdzie, umości się i będzie się przytulać, innym razem przyjdzie, żeby się pogryźć i podrapać

Ona jest jeszcze młoda, na pewno nie ma roku, z wyglądu ma maks. pół, ale może być starsza, tylko drobna. Właśnie zmienia zęby. Jak każdy młody kot musi się wyszaleć i wybawić, to, że nie widzi, powoduje, że jest trochę mniej ruchliwa niż przeciętny kot, ale naprawdę tylko trochę.
- Misia miała już pierwszą rujkę, ale wetka zdecydowanie poleca poczekać do drugiej ze sterylizają, ze względu na to, że mała może być zapóźniona z rośnięciem
- nie wiem, jak reaguje na inne koty, bo mieszka u mojej teściowej. Ale moje teściowa w maju gdzieś wyjeżdża i Misia może trafić do mnie, wtedy się pewnie okaże

Nie chciałam jej narażać na kontakty z innymi kotami, póki była mocno niesprawna, ale w tej chwili coraz bardziej chcę spróbować, póki ona jest na tyle mała, żeby zmiana nie pociągnęła za sobą zbyt wielkiego szoku
