na początku stycznia przygarnęłam uliczną kotkę, która ma 8 miesięcy, była zadomowiona i bardzo chciała do człowieka. Pokochałam ją całym sercem. W domu już jest rezydent kocur - wykastrowany. Koty świetnie dogadały się.
U weterynarza byłyśmy kilka dni później z powodu rujki i kotki biegunki.
Był to poniedziałek - antybiotyk w zastrzyku, nospa + dieta (kurczak z ryżem)
We wtorek - priobiotyk + dieta. A także pozwolenie od weterynarza na podanie provery 5mg - jedna połówka
Środa - dałyśmy kał do analizy + antybiotyk w zastrzyku + połówka provery + dieta
Czwartek - połówka provery.
Piątek - ostatni zastrzyk antybiotyku, w kale były jaja pasożytów. Lekarz zalecił odrobaczenie - dostałam tabletkę na robaki, mała miała dostać jedną - dostała. W tym dniu rujka już nie była zauważalna, ale lekarz zalecił profilaktycznie dać ostatnią połókę
Tydzień później w piątek provera już cała tabletka. Następny tydzień w piątek czyli wczoraj byłam cały dzień w pracy ponad 12h.. mała nie dostała rano provery tylko dzisiaj ( w sobotę ) dopiero o 6 rano (czyli mniej więcej przesunięcie tabletki o jeden dzień)
Ja wiem, że to moja wielka nieuwaga, nieodpowiedzialność. Ale kotka dostała rujki ze zdwojoną siła. Dzwoniłam do dwóch weterynarzy na pogotowiu i po opisaniu sytuacji oby dwoje mowili ze tylko i wyłącznie najszybciej zastrzyk za 100 zł

I tu nie wiem co robić - czy jutro podać provere całą czy pół? czy dopiero za tydzień mając nadzieję, że w miedzy czasie rujka uspokoi się. Jutro jest niedziela nie znajdę nigdzie weterynarza dobrego dopiero w poniedziałęk. Hormony jakoś źle mi kojarzą się u kotek nie chciałabym jej krzywdy żadnej zrobić ani podawać niepotrzebnie hormonów.. Zaznaczam, że lekarz mówił, że na sterylizację koteczka musi być wyciszona i zaplanowaną mamy na 22 lutego.
Proszę o odpowiedzi, wiem, że zapominalstwo moje przynosi teraz kotce negatywne skutki i sumienie bardzo mnie gryzie
